środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 18

Aneta:
- Aneta! Gerome od pięciu minut czekał na mnie na dole, jak zwykle nie potrafiłam się wybrać. Postanowiłam zrobić dziewczynom niespodziankę, myślą, że wyślę po nie helikopter a zobaczymy się dopiero w Marsylii. Rok temu podczas wakacji spędzonych tu z Pawłem zrobiłam wreszcie licencję pilota, nie chciałam im o tym mówić, bo pewnie namawiałyby mnie do częstego korzystania z Charliego a zdecydowanie bardziej potrzebuje go Gerome, zarządca mojego hotelu w Marsylii. Postanowiłam jednak dziś się przełamać i polecieć do Warszawy. Lądowisko mamy na dachu telewizji, więc od razu podskoczę podpisać kilka umów i stawię czoła swoim problemom. Poprosiłam Asię, by umówiła się z Pałem na lunch. Dużo myślałam o nas, o tym co było i co się zdarzyło i doszłam do wniosku, że nie mogę całe życie uciekać przed problemami. A on zasługuje na szacunek i szczerość. 
Spojrzałam jeszcze raz w lustro, biały kombinezon cudownie kontrastował z moją opaloną skórą, sandałki na szpilce od Louboutina sprawdzają się w każdych warunkach - nawet lotniczych, a czerwona szminka tylko podkreśla moją oliwkową opaleniznę. 

Kamila:
Spojrzałam na zegarek dochodziła 9:00 , o 16:00 ma przylecieć po nas helikopter, czyli mam jeszcze sporo czasu. Wasilewska jest na egzaminie, ja już jestem spakowana, Rafał w pracy, dokumenty, które po drodze do telewizji mam podrzucić do kancelarii przygotowałam. Czyżby już zaczęły mi się wakacje? Mamusiu mam odhaczoną całą checklistę "DO WYJAZDU". Spojrzałam na listę wiszącą obok "ŚLUB". Tu do odhaczenia zostały kwiaty, oprawa muzyczna oraz suknia ślubna. Jak ja mogłam do tego dopuścić? Mam załatwione wszystko! Łącznie z sukienkami dla druhen, fryzjerem i wizażystą... a ciągle nie mam sukienki. Przecież do Warszawy wrócimy na dwa dni przed moim ślubem. Muszę znaleźć coś we Francji. Może Andzia zna jakieś butiki w Marsylii? Może zgodzą się by na chwilę gdzieś wyskoczyć? Ciekawe co właściwie zaplanowały? A musiały kombinować długo, skoro przedwczoraj oświadczyłam mojej sekretarce, że mam nieplanowany wyjazd a ona, że o wszystkim wie. Znając je to skończy się wypadem na Marsa i to tylko w tej łagodnej wersji. Dostrzegłam swoje odbicie w metalowej lodówce. Na mojej twarzy widoczne są znaki zmęczenia, oj te dwa tygodnie wolnego i w słoneczku dobrze mi zrobią przed weselem. 
Tylko co teraz... Hmm co robią ludzie w wolnych chwilach? Uśmiechnęłam się sama do siebie, wyciągnęłam butelkę Bordeaux, jeden kieliszek, po drodze złapałam świeczki i ulubioną płytę oraz książkę. Czas na relaksującą kąpiel! 

Andrzej:
- Andrzej! Ziemia do Andrzeja! Spojrzałem a przede mną podskakiwał Karol. - Stary co się z Tobą dzieje? Sam zadzwoniłeś do mnie rano, czy nie pójdziemy na siłkę a teraz stoisz jak ta sirota na tej bieżni od 5 minut, nie odzywasz się, ani nic. Co jest Kracze?
- Bo Nina ma ten egzamin i później prosto jedzie do telewizji na helikopter i znika na dwa tygodnie! A ja nie wiem gdzie! Dzwoniłem do Pawła czy coś wiem, a ten powiedział, że nie ma zielonego pojęcia, ale przynajmniej jestem w lepszej sytuacji, bo wiem kiedy Ninuś leci i kiedy wraca a on nic. One organizują wieczór panieński Kamy... One trzy, młode, piękne... 
- Stary o czym ty mówisz? Jedna hajta się za dwa tygodnie, druga za pół roku a Twoja jak tylko wpadniesz na pomysł, by wyciągnąć to pudełeczko z sejfu!
- Skąd wiesz o sejfie? I skąd wiesz o pudełeczku?
- Endrju, nie znamy się od dziś. Posłał mi ironiczny uśmiech. - No dziś to ty się nie na ćwiczysz. Pędź pod ten szpital, uczelnię, czy pałac prezydencki, by powitać ją z kwiatami!


Nina:
- Anetaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zdaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałam! Nie lubię mówić do poczty, ale zdaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałaaaaaaaaaaam! Jestem taka szczęśliwa, jeszcze widzimy się za cztery godziny! No nie wierzę! Ale miałam farta, jeden z egzaminatorów widział, że o kurwa! Aneta sorry muszę kończyć. Kocham! 
- Co ty?  Tu? Jak? Przed bramą Szpitala stał Andrzej.  Ale nie zwykły Andrzej. Andrzej w garniturze, z czarnymi różami! Skąd Endrju wziął czarne róże, przecież one tylko w ... O Boże, o Boże! On klęknął.
- Nino Wiedźmo Wasilewska czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną. Jednym tchem powiedział mój książę. O cholera! O cholera!
- Taaaaaaaaaaaaaaaak! Usłyszałam nagle swój pisk! 
- Mamo! Mamo! To Andrzej Wrona! Mamo! Mamo! Jakieś małe dziecko ciągnęło swoją mamę w naszą stronę.
- Kochanie chodź, to nie on! 
- Jak nie on? Jak on? 
- No może i on! Ale prywatnie! Chodź Ziemuś! Jak z zza mgły docierały do mnie twarze przechodniów, słyszałam tylko bicie własnego serca, ale fakt, że chłopczyk, który rozpoznał Andrzeja i to w takiej chwili nazywa się Ziemowit to musi być znak. Cholerni dobry znak!

Aneta:
- Aneta! Nie wierzę! Kochanie to ty? Paweł w mgnieniu oka podniósł się z fotela i podbiegł do mnie, nim się spostrzegłam już byłam w jego ramionach. Jego ciepło, zapach, ta spontaniczna radość na mój widok zaowocowały łzami. Wiedziałam jednak, że muszę być silna. W momencie, gdy powtarzałam sobie, że jestem silna, jego usta musnęły mój kark i zmierzały ku moim ustom. Powstrzymam to! Nie ulegnę! Damn it! Raz się żyje! Jak on wspaniale całuje! - Dzień dobry Kochanie. Szepnął mi wprost do ucha, stałam i oniemiała patrzyłam na niego. Jeju jaka ja byłam głupia. 
- Witaj Paweł. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Wiedziałam jednak, że nie mogę ulec chwili i przeprowadzić rozmowę, tak jak to sobie zaplanowałam, kochana Joasia pomyślała o wszystkim i zarezerwowała dla nas cały taras, tak by nikt nam nie przeszkadzał. 

- Gdzie się podziewałaś? Smutne błękitne oczy Pawła, świadczyły o tym, że jest świadomy dlaczego zniknęłam i jest mu z tego powodu cholernie źle. Jak ja mu to wszystko powiem? 

Nina:
- AAAAAAAAAAAAAAAAneeeeetaaaaaaa! Rzuciłam się na moją przyjaciółkę. - Zostałam narzeczoną!
- To cudownie Kochanie! Błyskawicznie znalazłam się w uścisku siostry. Zaplanowałam sobie, że powiem dziewczynom wieczorem, ale jak zobaczyłam Anetę nie wytrzymałam! 
- Misiu, czemu masz czerwone oczy? Spostrzegłam, że makijaż Andzi jest poprawiany, czerwone spojówki świadczą o sporej ilości wylanych łez.
- Bo tak jakby ja już narzeczoną nie jestem. Zdradziłam Pawła, powiedziałam mu o tym a on wyszedł bez słowa. Ale to przez moją głupotę, więc ja się z tym uporam! Dziś zaczynamy świętowanie! Wszystko jest tak jak ustaliłyśmy, przy czym pozwolisz, że pierwszy dzień będzie tak jak ja to zaplanowałam. 
Martwiłam się o przyjaciółkę, ale znam ją nie od dziś, jeśli nie chce przy mnie teraz płakać to znaczy, że trzeba jej dać swobodę do działania, by sama pokonała smutki. Zresztą nie ukrywam, że cieszy mnie fakt ich rozstania, nigdy nie przepadałam za Pawłem. 
- Oooooo jest i Kama. Moje rozmyślania przerwała Aneta, która już schowała twarz za okularami przeciwsłonecznymi. - Kochane mam dla Was niespodziankę. Ku naszej niezwykłej dwutygodniowej przygodzie polecimy z niesamowitym pilotem. Jest młody, przystojny i cholernie skromny. Zapraszam na pokład. 
- Andzia a gdzie to ciacho? Ociepa rozglądała się dookoła.
- Stoi przed wami! A niech mnie! Aneta ma licencję pilota! Oj mamy wiele powodów do opijania dzisiaj!

Kamila:
- Paryż? - osz cholerka, Aneta chyba niedawno zrobiła tą licencję skoro pomyliła północną Francję z południową. 
- Kochane, przepraszam za małe zamieszanie, ale ostatnio Kama jak byłam u ciebie dostrzegłam twoje cudne checklisty. I przerażona odkryłam, że nie masz jeszcze sukni ślubnej!
- Coooooooo? Wasilewska spojrzała na mnie jak na wariatkę - Przecież się zapierałaś, że masz idealny fason. Spojrzała na mnie pochmurnie.
- Oj no bo wiecie, jak to jest.... Myśli się o wszystkich i o wszystkim... a dla siebie nie ma się czasu. 
- Dlatego umówiłam cię z moim drogim przyjacielem. Aneta uśmiechnęła się do mnie tajemniczo. - Na Ciebie Nina też czeka niespodzianka. Aneta uśmiechnęła się promiennie i już prowadziła nas ciasnymi uliczkami Paryża. Milczała całą drogę, z Wasilewską wymieniałyśmy tylko zdziwione miny. Nagle stanęłyśmy przed cudowną, starą kamienicą w stylu secesyjnym. Aneta wyciągnęła klucz, weszłyśmy do środka. Oczom nie mogłam uwierzyć. Śnieżnobiałe ściany , na nich zdjęcia modelek, marmurowe schody prowadzące na górę. Weszłyśmy na trzecie piętro. Przed nami ogromne drzwi, aż mnie ponosiło z ciekawości. Aneta zapukała trzy razy, uchyliły się drzwi, wyłoniła się mała, szczupła szatynka, jakaś prawda kryje się w stereotypie, że Francuzki nie grzeszą urodą. Aneta coś tam do niej zaszwargotała, ucałowały się w policzek. Weszłyśmy do cudownego loftu, bardzo klimatycznego, eleganckiego. Chłonęłam wszystko, wystrój idealnie trafił w mój gust. Nagle usłyszałam gruby męski głos dochodzący z pięterka loftu.
- Ma cherie Anet! Spojrzałam do góry a tam nie kto inny, jak sam Elie Saab, serce mi stanęło na moment, świat zawirował. 
- Kochanie, oto niespodzianka nr jeden. Topowy projektant zaprojektuje Twoją suknię ślubną. Dziewczyny poznajcie Eliego. Czułam się jak w bajce. Teraz dziewczyna, która otwarła drzwi zabrała mnie do przytulnego pokoiku, zrobiła lemoniadę arbuzową i podała do rozwiązania test osobowościowy, który ma Eliemu pomóc przy projektowaniu. 

Aneta:
To cudowne! Moja Nina się zaręczyła, pierścionek cudownie mienił się na jej zgrabnej dłoni. Przeglądała właśnie projekty Eliego. Myśli zapewne, że ta niespodzianka dla niej właśnie się realizuje, w końcu tyle razy prosiła mnie bym przywiozła ją do atelier Eliego. Ale to nie koniec. Będąc ostatnio u Eliego odkryłam, że przyjaciel Niny z czasów licealnych odbywa tu praktyki. 
- Wasilewska, gdzie masz swojego Edwarda?
Oto i on! Kubuś we własnej postaci! Nina rzuciła się na niego radośnie, spojrzała na mnie ze łzami w oczach wiedziałam, że jest szczęśliwa.  Uznałam, ze nie będę im przeszkadzać. Wzięłam swoją lemoniadę i przeszłam na taras. Kocham ten widok! 
- Anet, mam coś dla ciebie! Odwróciłam, w drzwiach stał Elie. - Zdobyłem koronki, do twojej sukni o których rozmawialiśmy. Mam i cały projekt! Rozpromieniony wręczył mi szkicownik z moją suknią ślubną. Była idealna! Taka o jakiej zawsze marzyłam, odzwierciedlająca mój charakter, ale i to co łączyło mnie i Pawła, na kolejnym szkicu smoking dla niego. Łzy popłynęły mi mimowolnie - Mam nadzieję, Skarbie, że to łzy radości. Nie wytrzymałam i wybuchłam. Elie jest jednym z nielicznych moich przyjaciół. Opowiedziałam mu o wszystkim. 

Paweł: 
I co ja mam zrobić? Drink za drinkiem... nic nie pomaga, wchodzi jak woda. Moja miłość mnie zdradziła. Nie chciałem słuchać  z kim! Nic mnie to nie obchodzi! Spojrzałem na telefon, by sprawdzić, która godzina. I znów ona! Filuternie uśmiecha się do mnie z tapety. Zdjęcie sprzed miesiąca. Zdjęcie mojej Anety. Kogo ja oszukuję przecież ją kocham! Zasłużyłem sobie na karę za moje zachowanie. Ale nie mogę jej stracić. Szybko zacząłem pisać sms'a:

"Kocham Cię. Zacznijmy od nowa. Z czystym kontem! Bawcie się dobrze! P."

2 komentarze:

  1. N to Aneta nie źle zrobiła niespodziankę Ninie :) Jestem ciekawa co będzie dalej :) Zapraszam do siebie na: http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że następny rozdział spodoba Ci się :)

    OdpowiedzUsuń