Nina:
Nadszedł czas rozstania. Nie cierpię pożegnań. Pożegnałam się z mamą i wróciłam do domu. Do pustego domu…. przez te kilka dni było cudownie, a teraz znów zostałam sama z Antkiem. Po powrocie postanowiłam się spakować i przejrzeć ostatni raz notatki na jutrzejszy egzamin. O 20 dostałam sms-a od Andrzeja.
-Co robisz mała złośnico?
Odpisałam:
- Uczę się…
- To zrób sobie przerwę i otwórz mi drzwi. :*
Od razu podbiegłam do drzwi by otworzyć je ukochanemu.
- No nareszcie. Jadłaś coś?
- Nie miałam kiedy.
- Kaśka! Musisz jeść przecież! Idź do salonu a ja coś na szybko ugotuję nam.
- To ja pójdę do gabinetu ogarnąć jeszcze kilka rzeczy.
Andrzej:
Od razu udałem się do kuchni i zabrałem się za przygotowanie risotto z kurczakiem. Czułem, że tak będzie. Wasilewska jak już zacznie coś robić to zapomina o innych bardzo ważnych rzeczach takich jak np. jedzenie. Gdy wszystko się gotowało udałem się z Antkiem na spacer, bo po jego dziwnych ruchach domyśliłem się, że moja dziewczyna zapomniała o psie. Cała ona zawiana i zakręcona. Brakowało mi tego. Jej optymistyczne nastawienie na świat jest cudowne. Kiedy wróciłem nakryłem do stołu i poszukałem wina. Wszystko było gotowe tylko brakowało jeszcze jej. Udałem się do gabinetu by zaprosić ją na kolację.
- Kochanie kolacja już gotowa.
- Już idę. Mmm jak pięknie pachnie. Co to?
- Risotto z kurczakiem, mam nadzieję, że lubisz. Odsunąłem krzesło Ninie i sam skierowałem się na moje miejsce.
- Uwielbiam! Odpowiedziała z wielkim entuzjazmem moja ukochana.
- To się cieszę.
Po skonsumowaniu posiłku naczynia włożyłem do zmywarki i razem z moją dziewczyną udaliśmy się do salonu.
Aneta:
Jak ja kocham Marsylię… Po kolacji u Niny, a w zasadzie po imprezie w klubie potrzebowałam tego. Cholera co ja zrobiłam najlepszego. Po tym jak Paweł kolejny raz mnie wystawił załamałam się. Radzimir jest wspaniałym człowiekiem i to z nim ostatniej nocy zdradziłam swojego narzeczonego. Nie powiedziałam jeszcze o tym dziewczynom dlatego też czekam z utęsknieniem na ich jutrzejszy przyjazd. Po nocy spędzonej z Dębskim pojechałam na lotnisko i pierwsze co zakupiłam bilet do mojego raju. To był mój drugi dom.
Nina:
- Oj tam! Nie znasz się! Jeśli mam się czuć pewnie, to muszę dobrze wyglądać! Odpowiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Bogu dzięki, że jestem mężczyzną. Andrzej uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie powiem, że też nie jestem za to wdzięczna. Hmmm dziwnie by było gdybyś było kobietą. Uśmiechnęłam się zadziornie. Andrzej po chwili załapał moją ironię, po czym zerwał się na równe nogi, pomalował się moją szminką, założył moje kochane perły, spojrzał na mnie filuternie i udając damski głos powiedział:
- No powiedz, nie miałabyś na mnie ochoty? Przecież widzę, że ci się podobam.
- Kochanie, ale nie wyglądasz jak kobieta, wyglądasz jak Conchita a to jest niesmaczne.
- Niesmaczne powiadasz? Niesmaczne? Poczyniłam kilka kroków do tyłu, a Andrzej dołączył do mnie, niczym tanecznym krokiem zaczęliśmy zbliżać się do wyjścia. Ja krok do tyłu, Andrzej do przodu już trzymałam klamkę w drzwiach by uciec z pokoju, ale Endrju zamknął mnie w żelaznym uścisku. Ręce położył na drzwiach, ja znalazłam się po środku.
- Teraz mi księżniczko nie uciekniesz. Pocałował mnie mocno, władczo, wiedziałam jednak, że nie mogę się poddać pokusie i mu ulec. Miałam ochotę na małą zabawę, w końcu to nasza ostatnia noc przed moim wylotem do Marsylii. Gdy Andrzej zaczął się zatracać w pocałunku i mnie objął, jednocześnie wyswobadzając mnie z więzienia sięgnęłam ręką do klamki. Zgrabnie się odwróciłam i to księcia docisnęłam do drzwi, spojrzał na mnie lekko zdziwiony, że to ja przejmuję rolę władcy, ale poddał się bez zająknięcia, czasami się zastanawiałam, jak tak wielki człowiek, może być tak uległy w środku. Uśmiechnęłam się do niego i go pocałowałam. Jednocześnie dłonią odszukałam klamkę, nim się spostrzegł zbiegałam już po schodach na dół. Schowałam się w swoim gabinecie za zasłoną przy biurku. Tak jak się spodziewałam Andrzej założył, że schowałam się pod biurkiem. Wszedł do pokoju, niby nonszalancko rozglądając się po całym gabinecie, jednak jego wzrok ciągle uciekał pod biurko, nie przewidział, że mogę skryć się w tak oczywistym miejscu. Podszedł do biurka, odsunął krzesełko i powiedział
- Chyba cię mam, uciekinierko. W tym momencie schylił się pod biurko, wykorzystałam chwilę i wyłoniłam się zza zasłony i nałożyłam mu na oczy atłasową opaskę, którą używam w dzień, gdy chcę się zdrzemnąć.
- Chyba to ja mam ciebie. Powiedziałam triumfalnie. Oświeciłam małą lampkę na moim mahoniowym biurku. Pomogłam wstać Andrzejowi, po czym zaczęłam go rozbierać bardzo powoli. Zaczęłam od koszuli. Guziczek po guziczku, widziałam jak się niecierpliwi.
Andrzej:
- Nina? Kochanie?
Nina:
Aneta:
"Pani Aneto,
Ruszamy z promocją nominowanych w naszym plebiscycie. Dostałam potwierdzenie, że gala finałowa odbędzie się w tym roku w Pałacu w Pszczynie. Po gali naturalnie odbędzie się bal charytatywny. Na szczęście ostatecznie RMF podpisał wersję wystosowaną przez Panią, my zajmujemy się tylko balem, oni galą. Jedynie musimy promować nominowanych no i oczywiście Pani będzie wręczać nagrodę. Poniżej lista nominowanych na: ..."
Dobra rzućmy okiem, czy Wronka i Paweł się załapali! Najlepszego aktora, aktorkę, scenarzystę, ble, ble, ble... o mamo MUZYKA. Spojrzałam na nominowanych no tak... Radzimir Dębski. Jak mogłoby go zabraknąć?
Wzięłam łyk mojego ulubione Tavela i spojrzałam na spokojną toń Śródziemnego.
- Sukienka jest, szpilki są, torebka jest, szminka jest, kolia jest. Wymieniałam cicho pod nosem.
- Miś, a ty masz jutro egzamin, czy randkę? Andrzej spojrzał na mnie znad książki.- Oj tam! Nie znasz się! Jeśli mam się czuć pewnie, to muszę dobrze wyglądać! Odpowiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Bogu dzięki, że jestem mężczyzną. Andrzej uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie powiem, że też nie jestem za to wdzięczna. Hmmm dziwnie by było gdybyś było kobietą. Uśmiechnęłam się zadziornie. Andrzej po chwili załapał moją ironię, po czym zerwał się na równe nogi, pomalował się moją szminką, założył moje kochane perły, spojrzał na mnie filuternie i udając damski głos powiedział:
- No powiedz, nie miałabyś na mnie ochoty? Przecież widzę, że ci się podobam.
- Kochanie, ale nie wyglądasz jak kobieta, wyglądasz jak Conchita a to jest niesmaczne.
- Niesmaczne powiadasz? Niesmaczne? Poczyniłam kilka kroków do tyłu, a Andrzej dołączył do mnie, niczym tanecznym krokiem zaczęliśmy zbliżać się do wyjścia. Ja krok do tyłu, Andrzej do przodu już trzymałam klamkę w drzwiach by uciec z pokoju, ale Endrju zamknął mnie w żelaznym uścisku. Ręce położył na drzwiach, ja znalazłam się po środku.
- Teraz mi księżniczko nie uciekniesz. Pocałował mnie mocno, władczo, wiedziałam jednak, że nie mogę się poddać pokusie i mu ulec. Miałam ochotę na małą zabawę, w końcu to nasza ostatnia noc przed moim wylotem do Marsylii. Gdy Andrzej zaczął się zatracać w pocałunku i mnie objął, jednocześnie wyswobadzając mnie z więzienia sięgnęłam ręką do klamki. Zgrabnie się odwróciłam i to księcia docisnęłam do drzwi, spojrzał na mnie lekko zdziwiony, że to ja przejmuję rolę władcy, ale poddał się bez zająknięcia, czasami się zastanawiałam, jak tak wielki człowiek, może być tak uległy w środku. Uśmiechnęłam się do niego i go pocałowałam. Jednocześnie dłonią odszukałam klamkę, nim się spostrzegł zbiegałam już po schodach na dół. Schowałam się w swoim gabinecie za zasłoną przy biurku. Tak jak się spodziewałam Andrzej założył, że schowałam się pod biurkiem. Wszedł do pokoju, niby nonszalancko rozglądając się po całym gabinecie, jednak jego wzrok ciągle uciekał pod biurko, nie przewidział, że mogę skryć się w tak oczywistym miejscu. Podszedł do biurka, odsunął krzesełko i powiedział
- Chyba cię mam, uciekinierko. W tym momencie schylił się pod biurko, wykorzystałam chwilę i wyłoniłam się zza zasłony i nałożyłam mu na oczy atłasową opaskę, którą używam w dzień, gdy chcę się zdrzemnąć.
- Chyba to ja mam ciebie. Powiedziałam triumfalnie. Oświeciłam małą lampkę na moim mahoniowym biurku. Pomogłam wstać Andrzejowi, po czym zaczęłam go rozbierać bardzo powoli. Zaczęłam od koszuli. Guziczek po guziczku, widziałam jak się niecierpliwi.
Cholera, zaraz wyjdę z siebie, jeśli tak będzie się ze mną droczyć. Muszę to przyspieszyć. Chwyciłem koszulę, by ją ściągnąć przez głowę.
- Hola, hola. Drobne dłonie mojej złośnicy zatrzymały mnie wbrew pozorom silnym uścisku. - Gdzieś się panu śpieszy? Oj jaka szkoda. Nie widziałem co robi, nagle poczułem jakiś delikatny materiał na moich nadgarstkach. Posadziła mnie na fotelu. O cholerka! Przywiązała mnie do fotela! Takiej jej nie znałem. Boże tak ją kocham. Tylko ona potrafi mnie tak zaskakiwać. Boże ciekawe co dalej... Ściąga mi spodnie... Boże zaczyna się robić coraz ciekawiej... O matko! Jeden pocałunek, drugi, czułem jak jej delikatne usta muskają moją skórę na klatce piersiowej. To takie zaskakujące uczucie. Takie ekscytujące. Przez to że jej nie widzę, wszystko jest tysiąc razy wyraźniejsze. Nie wiem, czego się spodziewać, to takie magiczne. Poczułem, jak siada mi na kolanach, jej satynowa koszula nocna, delikatnie pieściła moją skórę. Nina pocałowała mnie wreszcie w usta. Boże... Jeszcze chwila i nie wytrzymam... Ooooo podniosła się. I? I? Ej, co jest...- Nina? Kochanie?
Hmmm teraz niech chwilę pocierpi. Jezu Wasilewska! Odważyłaś się! Nie poznaję sama siebie! Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze! Co on ze mną robi?
198 nieodebranych połączeń od Pawła. 53 maili również od niego. Boże co ja bym dała, by cofnąć czas. Pewnie odchodzi od zmysłów nie zostawiłam mu żadnej wiadomości. Po prostu zniknęłam. Na początku czułam jeszcze radość, że dostał za swoje, ale teraz. Już raz przecież przez to przechodziliśmy. Półtora roku temu nasze kłótnie i awantury sięgnęły apogeum. Było to na kilka miesięcy po przeprowadzce do Warszawy na stałe. Ja właśnie obroniłam doktorat, kursowałam między Warszawą a Katowicami. W Katowicach wykładałam na uniwerku, zaczynałam też wykładać na UKSW oraz UW, poza tym przenosiłam moją agencję marketingową do Warszawy, szukałam dyrektora oddziału w Katowicach, poza tym praca w Biurze Reklamy TVP, Paweł całymi dniami na zdjęciach, mieliśmy tak mało czasu dla siebie. Frustrację spowodowana brakiem czasu dla siebie, wyładowywaliśmy kłótniami. W pewnym momencie powiedziałam basta, nie będę tkwiła w toksycznym związku. Porozmawialiśmy i uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Choć łączyła nas telewizja udawało nam się nie widywać. Nina i tak nigdy nie przepadała za Pawłem, więc nie musiałam się obawiać, że z jej ust padnie jego imię, prędko zaczęła mnie swatać i tak wdałam się w krótki romans z kardiologiem, z którym Wasilewska odbywała staż. Jednak tak szybko, jak ten "związek" się zaczął tak szybko się skończył. To nie było to. Kilka miesięcy później odbywał się bal telewizji. Oczywiście wpadliśmy tam na siebie z Pawłem i wszystko wróciło, po stokroć silniej. Unormowaliśmy swoje życie, znaleźliśmy więcej czasu dla siebie. Po miesiącu Mazur mi się oświadczył. Wiedzieliśmy, że to rozstanie było dla nas próbą a powrót ostatecznym dowodem, że jesteśmy dla siebie stworzeni. W grudniu miał się odbyć nasz ślub... Boże dlaczego mówię w czasie przeszłym? Koniec! To co wydarzyło się kilka dni temu było wielkim błędem. Na szczęście drogi moje i Radzimira nie powinny się skrzyżować. On nie wie nic na mój temat, wymknęłam się rano, gdy jeszcze spał, więc nie ma szans by mnie szukał a tym bardziej odnalazł.
Koniec! Jutro wieczorem będą tu dziewczyny! Muszę się otrząsnąć, zacząć pracować, maile od Joanny mnożą się niemiłosiernie. Zacznijmy od czegoś miłego. Hmmm nagłówek PLEBISCYT wydaje się obiecujący. Otwarłam maila... no tak plebiscyt na naj...Ruszamy z promocją nominowanych w naszym plebiscycie. Dostałam potwierdzenie, że gala finałowa odbędzie się w tym roku w Pałacu w Pszczynie. Po gali naturalnie odbędzie się bal charytatywny. Na szczęście ostatecznie RMF podpisał wersję wystosowaną przez Panią, my zajmujemy się tylko balem, oni galą. Jedynie musimy promować nominowanych no i oczywiście Pani będzie wręczać nagrodę. Poniżej lista nominowanych na: ..."
Wzięłam łyk mojego ulubione Tavela i spojrzałam na spokojną toń Śródziemnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz