sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 14

Aneta:
Spoglądam na zegarek jest 8:05 powoli wstaję z łóżka by nie obudzić jeszcze śpiącego Pawła i udaję się na palcach do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety idę do kuchni zaparzam kawę, w międzyczasie przeglądam fb i wiadomości. Zaczyna wibrować mi telefon spoglądam na ekran, na którym widnieje napis Włodi. Naciskam zieloną słuchawkę i telefon przykładam do ucha.
- Hej Włodi! Witam się z siatkarzem.
- Hej mam nadzieję, że Cię nie obudziłem.
- Nie już nie spałam.
- To dobrze. 
- Wojtek co jest? Zapytałam słysząc w jego głosie niepewność i strach.
- Bo widzisz ja… no bo ja. Jąka się chłopak - Dzwonię do Ciebie, by powiedzieć Ci, że chcę zerwać z Ninią.
- Jak to zerwać? Ale dlaczego? Co się stało. Zapytałam zdziwiona.
- Ona nadal kocha Andrzeja, a Andrzej ją. Nie mogę stać jej na przeszkodzie. 
- Wojtek… Zaczęłam, ale nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Amanda nie ukrywajmy oni lgną do siebie i to widać na kilometr. 
- Wiem o tym. Powiedziałam smutno. 
- Anetko rozwesel się! Trzymam się i to jest najdziwniejsze. Zdałem sobie sprawę, że to było chyba tylko zauroczenie a im trzeba pomóc. Oboje  zachowują się jak małe dzieci i robią sobie na złość.
- To fakt. Oboje są uparci jak osły. Dzisiaj może podczas kolacji jak będzie chwila to pogadamy i ustalimy wszystko. Powiem też Kamili o tym i na pewno nam pomoże.
- Ja już dzwoniłem do Karola. Powiedziałem mu co zamierzam zrobić i powiedział, że też mi pomoże. 
- No to super! Włodi kończę, bo muszę zrobić śniadanie i jechać to telewizji jeszcze.
- Do zobaczenia na kolacji! Dzięki za wszystko!
- Nie ma za co. Pa! 
- Pa! Odpowiedziałam i od razu wykręciłam numer do Ociepy.

- Haloooo? Powiedziała zaspana jeszcze Kama.
- Przepraszam miś, że Cię budzę ale Włodi dzwonił i mamy misję!
- Jaką misję?
- Chce zerwać z Niną.
- Ale dlaczego? Przecież ją kocha. Nie rozumiem.
- Powiedział mi, że widzi po niej, że ona wciąż kocha Wronkę i, że nie chce być przeszkodą dla nich.
- Żartujesz?! 
- Nieee i prosił mnie bym mu pomogła ich znów zeswatać. I mam nadzieję, że nam w tym pomożesz?
- No jasne, że tak! Odpowiedziała z wielkim entuzjazmem Kama. - Powiedz mi tylko jak on się trzyma, w końcu ją kocha.
- Mi powiedział, że to było tylko zauroczenie. Nie wieżę mu. Kamaa on to dla niej z miłości robi na stówę! 
- Kurde, szkoda mi go. Oby poznał kogoś, kto będzie odwzajemniał jego uczucia. 
- To było do przewidzenia, że prędzej czy później ich związek się zakończy. Sama Nina mówiła, że myśli o zerwaniu.
-  No nic trzeba to załatwić. Ja będę u Wasilewskiej z Rafałem tak około 18 to pogadamy i ustalimy wszystko.
-  My z Pawłem też planujemy tak być na 18 więc do zobaczenia. Kocham!
- Ja też. Pa! 

Nina:
Mam jeszcze godzinę do przybycia gości ale ja już w sumie jestem gotowa. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Usiedliśmy się razem z Wojtkiem do salonu.
- Musimy porozmawiać. Powiedzieliśmy jednocześnie. 
- Wojtek ja… ja tak dalej nie mogę. Powiedziałam patrząc przenikliwym wzrokiem na chłopaka. - Wiem o Twojej bójce z Andrzejem. 
- Kto Ci powiedział? Odpowiedział zdenerwowanym głosem Włodarczyk. 
- Nie ważne kto. Ważne jest to, że nie od Ciebie się dowiedziałam. Cholera Wojtek! Jesteśmy razem i oczekuję od mojego chłopaka, że będzie ze mną szczery. 
- Nina ale co ja miałem Ci powiedzieć? Że przez to, że wszedłem do szatni cały w skowronkach dostałem od Wrony?
- Tak! Odpowiedziałam stanowczo podnosząc się z kanapy i kierując się w stronę balkonu.
- Nina to jest już nie ważne. Odpowiedział smutnym głosem Włodarczyk.
- Co jest nie ważne. Wojtek ja nie mogę być w takim związku. 
- To się cieszę, bo ja nie mogę być w trójkącie jaki tworzysz Ty, ja i Wrona. 
- O czym Ty człowieku mówisz!?
- Jak to o czym. Przecież widzę, że ciągnie was do siebie! Oboje się nadal kochacie. 
- Nie prawda! Odpowiedziałam unikając wzroku Wojtka, który przed sekundą znalazł się obok mnie.
- Prawda! I dlatego też zrywam z Tobą! Ninuś zależy mi na Tobie i nie chcę byś cierpiała. Kochasz go. Widać to po Tobie.
- Wojtuś ja Cię przepraszam. Mówiąc to wtuliłam się w siatkarza i zaczęłam płakać.
- Hej już cicho. Nie płacz, bo cały makijaż będziesz musiała od nowa robić. Odpowiedział Wojtek wycierając kciukiem spływające po moich policzkach łzy.
- Jesteś kochany. 
- No ba! I do tego najlepszym przyjacielem! Co nie moja przyjaciółko?
- Tak. Dziękuję Ci za wszystko!
- Nie no tego to jeszcze nie było. Dziękować mi za zerwanie z Tobą. Powiedział Wojtek i zaczął się śmiać, a ja razem z nim. 

Po kilku minutach naszego śmiechu udałam się jeszcze do łazienki, by sprawdzić jak trzyma się mój makijaż. Kiedy wyszłam z łazienki zadzwonił dzwonek w domofonie. Nim się obejrzałam ktoś zapukał do drzwi. Jako gospodarz z gracją otworzyłam drzwi pierwszym gościom, którymi byli Ola z Karolem i Andrzej z rodzicami. Zaraz potem w drzwiach ukazały się moje przyjaciółki z partnerami i inni goście. Kolacja przebiegała bez zarzutu pomijając jeden mały incydent, gdy Kłos wstał chcąc wznieść toast.
- Chciałbym się z wami czymś podzielić. Powiedział Karol z tajemniczym uśmiechem na twarzy. - Ja i Ola pobieramy się! Wszyscy zaczęliśmy bić brawa  i gratulować przy czym siatkarz nas uspokoił.
- Ciiiii! Toast wznosimy za wszystkich zakochanych, a zwłaszcza za Ninę i Wojtka! 
- Raczej za Ninę i Andrzeja. Powiedział już nieco pijany Włodi.
- Cooo?! Odezwali się wszyscy chórem.  Ja natomiast spojrzałam się wrogim wzrokiem na Wojtka, pilnując się, by tylko nie spojrzeć się na zaskoczonego tak samo jak Endrju.
- Rozstaliśmy się. Krzyknął siatkarz wypijając jednym haustem zawartość swojego kieliszka i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
Ja natomiast przeprosiłam gości i szybkim krokiem udałam się do swojej sypialni.

Andrzej:
Przy stole nastała grobowa cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć, w końcu się odezwałem.
- Może pójdę do niej i zobaczę co z nią? Powiedziałem patrząc się przed siebie.
- Nie Andrzej najlepiej będzie jak my z Anetą zajrzymy do Niny. Powiedziała Kama kierując już się w stronę sypialni Wasilewskiej. Nie wytrzymałem jednak i podążyłem wolnym krokiem za nimi. Za zamkniętymi drzwiami słyszałem szloch dziewczyny.
- Ej Ninuś nie płacz. Nie jet wart tego. Powiedziała Aneta.
- Przyrzekam dziewczyny, że jak go dorwę to mu nogi z dupy powyrywam. Powiedziała Wasilewska.
- Opił się chłopak i tyle, a że Cię kocha nadal nie może poradzić sobie z tym, że zerwałaś z nim. Powiedziała Ociepa.
- Ale dziewczyny to on zerwał ze mną. W sumie to oboje chcieliśmy ale on mnie wyprzedził. Gdzie on poszedł z tą nogą. Przecież dobrze wie, że nie może jej nadwyrężać. 
- Przestań się zamartwiać i nie płacz. Powiedziała Aneta. 
Postanowiłem wejść do sypialni Niny. Zapukałem i nie czekając na zaproszenie otworzyłem drzwi.
- Dziewczyny możecie zostawić nas samych? Powiedziałem. 

Aneta:
- Wrona, to nie najlepszy moment. - Fuknęła Kamila.
- Ociepka, wydaje mi się, że powinni ze sobą porozmawiać. Rzuciłam Kamili gromiące spojrzenie. Od samego początku nie była przekonana do związku Niny z Endrju. Nie jestem święta również ten związek mi nie leżał z początku, ale jak widziałam świetliki w oczach mojej małej czarownicy wiedziałam, że muszę zwalczyć negatywne uczucia, a jak zobaczyłam jak zależy na niej Endrju... No nie mogłam pozwolić by teraz gdy wszystko wreszcie obiera słuszny tor popsuła Kama. - No chodź... Zrobimy Wasilewskiej drinka!
- No niech ci będzie... Odparła Ociepa. Puściłam jeszcze oczko Ninie, spojrzałam znacząco na Andrzeja i  wyszłyśmy z sypialni Wasilewskiej.
- Dlaczego? Przecież znów będzie przez niego cierpieć. - Po chwili trochę zbyt głośno szepnęła Kama.
- Miśku, bardziej cierpieć niż bez niego to już na pewno nie będzie. 
- Ale przecież... 
- Ociepa... Spokojnie! Choć się napijemy! Musimy uspokoić towarzystwo!

Nina:
I co ja mam zrobić. Przecież nie spojrzę na niego. JAK JA MAM MU SPOJRZEĆ W OCZY? NO JAK? Przecież to jakaś paranoja... Jak ja mam zacząć...
- To prawda co Włodi powiedział? Na szczęście i nieszczęście ciszę przerwał mój Endrju. WRÓĆ WASILEWSKA NIE TWÓJ.
- Ale, że co? Przecież wszystko ok. Ja przyszłam poprawić make up. Póbowałam go zbyć... zapomniałam, że na niego to nie działa.
-Ej Czarownico! Mnie nie oszukasz... Pytałem, czy to prawda, że koniec Wojina, Włodwska... Boże jak dziwnie brzmią Wasze imiona razem. Zaśmiał się Wronka by rozładować sytuację... Tylko on to potrafił. Musiał zauważyć, że się uśmiechnęłam, bo podszedł do mnie bliżej. - Wiesz, że nie chciałem związku z Magdą, był to związek by zagłuszyć tęsknotę za tobą. To Ty podjęłaś decyzję o naszym rozstaniu, to ty zostawiłaś mnie bez prawa decyzji... Ale teraz to nie ma znaczenia, bo cię kocham głuptasie. Pocałował mnie. Świat się zatrzymał. W głowie pustka. Pierwszy raz od wielu lat poczułam spokój. Że wszystko wraca do normy. Wreszcie zrozumiałam, że bez niego nigdy nie będę spokojna. Nigdy nie będę całą Wasilewską.

Aneta:
- Anetko i co z nią? - Beata podeszła do mnie, gdy schodziłyśmy z Kamą po schodach.
- Będzie dobrze. Potrzebują z Andrzejem chwili dla siebie, więc wydaje mi się, że imprezę pasowałoby gdzieś przenieść. Mam nadzieję, że nie będziesz zła, wiem ile pracy Was kosztowało, by to wszystko uszykować i...  Nim zdążyłam dokończyć mama Niny mi przerwała.
- Kochanie a ty myślisz, że po co to wszystko? - Spojrzała na mnie znacząco. W tym momencie zrozumiałam makiaweliczny plan, który uknuła Beata
- Aaaaah. Tyle tylko byłam w stanie z siebie wykrztusić - I rozumiem, że Aga też brała w tym udział?
- A jak myślisz? W tym momencie Beti przybrała minę, która zdecydowanie mogłaby zastąpić test DNA, na pewno z Wasilewską by się siebie nie wyparły. Mina ta pojawia się na ich twarzach, w momencie, gdy ich szatańskie plany wcielane są w życie.
- Ale o co chodzi? Ociepa ciągle walcząca z własnymi myślami, czy aby na pewno zrobiła dobrze  zostawiając Wasielewską z Endrju, nie nadążała za knującym rozumowaniem Beaty.
- Oj Kama. Uścisnęłam ją radośnie - Bo ta cała kolacja była po to by pogodzić tych skubańców. Uśmiechnęłam się widząc pochmurne spojrzenie Kamili, której ewidentnie nie spasowała ta idea, w końcu tak lubiła Włodiego - Choć musimy pogonić całą ferajnę. 
Weszłyśmy do salonu, w powietrzu czuć było panującą ekscytację. Pierwszy nie wytrzymał Karol. 
- Wrócili do siebie? Wybuchłam gromkim śmiechem.
- Jeszcze nie, ale jeśli chcemy im pomóc lepiej będzie, jak zmienimy lokalizację. Szybko dodałam
- Oooooo dzisiaj w Jazzie ma być jakaś impreza z muzyką na żywo. Może tam się wybierzemy? Zaproponowała Ola - Zadzwonię do Jacka, managera clubu i na pewno nas wpuszczą. 
- Świetny pomysł! Zawołała wesoło Kama.
- W takim razie zamawiam taksówki. Zawyrokowała Beata.
- A ja przypudruję nosek.  Uśmiechnęłam się i wyszłam do łazienki. Skupiona na poszukiwaniu szminki w mojej małej torebce, poczułam nagle ciepłe dłonie obejmujące mnie w talii, nie musiałam patrzeć w lustro by wiedzieć czyje to dłonie, ale tak kochałam ten chłodny wyraz błękitnych oczu. Choć ostatnio coraz częściej zdarzały się nam kłótnie wierzyłam, że to przetrwamy. 
- Kochanie, wiesz, że nie mogę z wami jechać do klubu. Powiedział Paweł - Prowadzę wieczorne wydanie wiadomości 
- Wiem... Ale przecież możesz do nas dojechać. Wiadomości kończą się  o 23:13.
- Mmmm, czyżby mnie pani kontrolowała, że zna pani mój rozkład dnia co do minuty. W jego oczach dostrzegałam filuterną zaczepkę, gdyby nie fakt, że zaraz przyjedzie taksówka, jesteśmy w domu mojej przyjaciółki, na dodatek wypełniony po brzegi, wykorzystałabym to spojrzenie i wieczór skończyłby się całkowicie inaczej. 
- Jako twoja szefowa muszę wiedzieć, co i kiedy porabiają moi pracownicy.  Spojrzałam na niego zadziornie.
- Każdy pracownik może liczyć na taką uwagę szefowej? Kontynuował grę. 
- Ależ skąd tylko ci najzdolniejsi... Bo to oni mogą liczyć na nagrodę. Ale widzę, że dziś będę musiała znaleźć sobie inne towarzystwo. Dalej prowokowałam.
- Ja ci dam. W mgnieniu oka odwrócił mnie ku sobie i pocałował władczo - Jesteś moja. Rozumiesz? Moja! A 23:30 będę w klubie
Uśmiechnęłam się triumfalnie, nałożyłam szminkę i wróciłam do wszystkich. 

PIĘTNAŚCIE MINUT PO PÓŁNOCY
- Aneta nie martw się. Kama próbowała mnie pocieszyć  - Może są korki?
- Kamilko! Jakie korki? Pan redaktor po prostu olał sprawę. A mówiłam mu… Urwałam, widząc przerażony wzrok Kamy - Tak Kama, to nie pierwszy raz. Od pewnego czasu Paweł czuje się zbyt pewnie, nie dba o mnie, nie ma go przy mnie gdy go potrzebuję. I nie patrz tak na mnie! Odwróciłam się i uciekłam z parkietu wprost do baru. Siadłam przy barze, zamówiłam drinka i rozejrzałam się po sali. Na parkiecie wirowali Kłos z Olą, Rafał z Ociepą, rodzice Andrzeja, nawet Beata z jakimś tajemniczym przystojniakiem .
- Trudny wieczór? - usłyszałam nagle ciepły, głęboki męski głos, odwróciłam się i ujrzałam Radzimira. Jak mogłabym go nie rozpoznać? Uznany ciachem roku, uwielbiany przez wszystkie Polki i większość gejów kompozytor. 
- Powiedzmy, że wieczór. Patrzyłam na niego chłodno, nie mogłam wyzbyć się tego spojrzenia, coś mnie w nim zmagnetyzowało. I to mnie niepokoiło. Zachwiał mój spokój na moment, pierwszy raz od wielu lat, poczułam, że mam ochotę go kokietować, że mam ochotę go uwieść. Boże niech zdarzy się cud, bo nie wiem, jak ta noc się skończy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz