Jadę właśnie w stronę galerii mokotowskiej w celu kupienia prezentu dla mojej mamy, która miała mieć w przyszłą sobotę urodziny. Zaparkowałam swoje nowiutkie czarne Audi Q7 i udałam się do galerii. Nie mogłam nic konkretnego znaleźć. W końcu zauważyłam piękną porcelanę. Jestem pewna, że mojej mamie się spodoba, ponieważ uwielbia takie rzeczy. Postanowiłam jeszcze udać się na kawę do jednej z lepszych kawiarni.
- Dzień dobry. Poproszę kawę latte z mlekiem sojowym. Zamawiając usłyszałam, że ktoś woła mnie.
- Nina, Nina to Ty?
Odwracam się powoli i niepewnie by upewnić się, że to do mnie. Chwilowa pustka w głowie, lekkie zamroczenie i piękny uśmiech na już znajomej mi twarzy. Trochę zmieniła się przez te kilka lat od naszego ostatniego spotkania, choć pozostał poczciwy wyraz twarzy i uśmiech, który zawsze budził w moim sercu radość.
- O dzień dobry pani Agnieszko. Powiedziawszy pocałowałam w policzek mamę mojego byłego, a dokładnie mamę Andrzeja Wrony.
- Masz może czas? Zaproponowała nieoczekiwanie. Nie mogłam odmówić tej kobiecie uważałam ją kiedyś za swoją przyjaciółkę
- Tak właściwe to mam dzisiaj go sporo. Zajmę nam miejsce. Usiadłam przy stoliku z widokiem na piękną panoramę za oknem na Warszawę.
- Już jestem. Pięknie wyglądasz, 30-stka Ci służy moja droga.
- Dziękuję Pani też wygląda wspaniale.
- Opowiadaj co u Ciebie.
- Trochę się zmieniło w moim życiu, zostałam lekarzem teraz właśnie przygotowuję się do egzaminu na specjalizację. Mam nadzieję, że od przyszłego roku będę chirurgiem. Uśmiechnęłam się i upiłam łyk kawy.
- Kochanie to gratuluję. Wiedziałam, że Ci się uda. Byłaś najlepszą dziewczyną jaką miał Andrzej. Szkoda, że nie udało się wam.
Widziałam w jej oczach błysk, że mówi prawdę, wtedy gdy byłam z Andrzejem w czasie problemów wspierała nas, lecz szybko wróciłam do rzeczywistości.
- Takie jest życie. Ja miałam swoje plany on swoje, później mój wyjazd do Stanów na studia. To już było wszystko przesądzone z góry, że to nie wypali . Musiałam udawać silną, by nie dać po sobie poznać jak nadal mnie to boli, teraz już wiem, że nie tylko mnie.
- Strasznie to przeżył, ale nic nie będę się już odzywać zapewne masz już kogoś, a ja głupia paplam jak najęta.
- Nie nie mam nikogo, a poza tym zawsze lubiłam z Panią rozmawiać. Ucisnęłam delikatnie rękę Pani Agnieszki i się uśmiechnęłam.
- Nina muszę się już zbierać Tomasz mnie chyba zabije. Umówiłam się z nim pod galerią o 15 a już jest 15:30. Ale zapraszam Cię na niedzielny obiad. Tak bardzo uwielbiałam z Tobą rozmawiać, a teraz nie mam z kim. Mam nadzieję, że mi nie odmówisz.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć z jednej strony co mi szkodzi iść do Państwa Wrona na obiad, ale z drugiej powrócą wspomnienia, których najbardziej się obawiałam.
- Przyjdę z przyjemnością, tylko proszę powiedzieć o której. Nie wiem co mi odbiło ale się zgodziłam. Mam nadzieję, że nie spotkam tam Andrzeja.
- Przyjedź na 14 a teraz uciekam. Mam nadzieję, że pamiętasz adres?
- Tak pamiętam. Do niedzieli.
- Pożegnałam się z mamą Andrzeja i delektowałam się kawą, której jeszcze ponad połowę miałam w kubku. Zapłaciłam i postanowiłam pojechać do mojego mieszkania. Co prawda z galerii do domu nie miałam daleko ale o tej porze na Warszawskich drogach mogłam pomarzyć o szybkim powrocie do domu. Gdy już dodarłam na miejsce od razu przebrałam się w wygodniejsze ubranie a wysokie szpilki zamieniłam na baleriny. Dzisiaj miałam wolne więc postanowiłam zadzwonić jeszcze do mojej najlepszej przyjaciółki Anety. Odnalazłam telefon w torbie i nacisnęłam zieloną słuchawkę po 4 sygnałach usłyszałam znajomy głos.
- Hej misiu! Co tam?
- Hej nie zgadniesz kogo dzisiaj spotkałam w galerii.
- Mów wiesz, że nie lubię zgadywać.
- Mamę Andrzeja…
- Wrony?! Żartujesz i co?
- Byłam akurat w naszej ulubionej kawiarni i kiedy zamawiałam usłyszałam, że mnie ktoś woła. Hitem tego wszystkiego jest to, że dostałam zaproszenie na niedzielny obiad. Aneta ja nie wiem co mi odbiło ale ja się zgodziłam.
- Zwariowałaś? Czemu to zrobiłaś! Nina a jak on tam będzie?
- Mam nadzieje, ze go tam nie będzie, a jak będzie to trudno minęło 8 lat w końcu.
- No nie wiem. Pamiętaj, że masz mi dać znać co i jak, a teraz Cie przepraszam ale muszę kończyć. Kocham Cię!
- Ja też Cię kocham. Pa.
Po rozmownie z Anetą zrobiłam sobie kolację, wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać bo jutro zaczynałam pracę od 8 rano. Jednak mój plan legł w gruzach. Przez prawie całą noc myślałam o niedzielnym obiedzie. Kogo ja oszukuję bałam się go jak cholera. Dobrze wiem, że jak on tam będzie wszystko znowu powróci. Od naszego rozstania spotykałam się z kilkoma facetami ale nigdy nie było to na poważnie tak jak z Wroną. Kochałam go, a pierwszej miłości nigdy się nie zapomina. Po tych rozmyśleniach w końcu udało mi się zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz