sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 12

Beata:
- Witaj Kochanie, jak ja się za Tobą stęskniłam - Powiedziała uśmiechając się.
- Witaj, dziękuje, że tak szybko przyleciałaś. To naprawdę ważna sprawa. Siadaj zaraz Ci wszystko opowiem - dodała Agnieszka.
Przyjaciółki zamówiły 2 kawy.
- Co się stał? Co to za tak ważna sprawa, aby nie dało jej się przedyskutować przez skype?
- Chodzi o nasze dzieci. Nina zapewne pewnie Ci nie mówiła, ale ostatnio Andrzej się z nią spotkał. Oni się nadal kochają! Szybko zaczęła rozmowę Pani Wrona.
- Ale jak to? Poczekaj, spokojnie. Od początku bo ja nic nie wiem. Kiedy, gdzie? Beata była w szoku, dlaczego jej córka nie powiedziała jej tego. Przecież były sobie bliskie, a tu takie tajemnice?
- To było tak… I cała sprawa po kilku minutach była naświetlona. Wszystko opowiedziane ze szczegółami, może troszeczkę naciągnięte.
- Rozumiem już teraz wszystko, ale co chcesz teraz zrobić? 
- Jak to co musimy ich zeswatać - Krzyknęła podekscytowana kobieta.
- Przykro mi ale muszę trochę ostudzić Twój entuzjazm. Nina jest teraz z Wojtkiem. Znają się bardzo długo i ona nie chciałaby go zranić, a ich od dawna już coś łączyło. Skoro się zdecydowała to znaczy, że jest pewna swoich uczuć. – Beata z roztropnością podeszła do całej sytuacji w odróżnieniu od swojej przyjaciółki. - Wiem również, że się o nich troszczysz ale nie możemy na siłę ich ze sobą łączyć. Naprawdę dużo już wycierpieli.
- Beatko, nic nie rozumiesz. Ten mój pacan też jest w związku. Ale odkąd spotkał Ninę, chodzi taki smutny, zatroskany ostatnio nawet nakryłam go jak przeglądał stare zdjęcia. Nawet Magda dziewczyna Andrzeja, ostatnio ma takie same podejrzenia, przyjechała kiedyś do mnie cała zapłakana, nie mogłam jej powiedzieć, że też coś przeczuwam, nie miałam serca. Znam swojego syna i wiem, że on kocha Ninę i przez ten cały czas ją kochał. Oni cierpią.
- Widzę, że masz już cały plan, ale nie wiem czy mogę Ci pomóc. Czy możemy wtrącać się w ich życie, są przecież dorośli. 
- Dorośli to oni może będą kiedyś, przy pierwszej kłótni się rozstali, bo nie umieli stanąć problemowi twarzą w twarz. To nie jest dorosłość.
- Tak tu masz rację – dodała Beata. Przypomniawszy sobie, rozstanie córki, brak jej ingerencji i poważnej rozmowy. Była trochę rozbita z myślami. Przyjaciółka zamąciła jej w głowie.
- Halo, jesteś? Pomożesz mi? – Powiedziała Agnieszka widząc, że koleżanka się zamyśliła.
- Tak, tak. Nie mogę Ci dzisiaj odpowiedzieć, muszę porozmawiać z moją córką, wybadać całą sytuację. Trochę ją podpuścić. Do jutra dam Ci znać. Przepraszam, ale zrozum chce jej szczęścia.

Przyjaciółki rozmawiały później jeszcze kilka godzin po czym każda pojechała w swoją stronę. Beata pojechała jeszcze do sklepu by zrobić zakupy na kolację, żyjąc w głębokim przekonaniu, że jej córka będzie wolała coś zamówić. Po chwili była już w mieszkaniu i mogła przystąpić do robienia obiadu.
- Hmmmm… co tak pięknie pachnie? Zapytała Nina wchodząc do mieszkania. Zapach unosił się już na dole.
- Tajemnica - dodała uszczypliwie matka.
- Ostatnio masz same tajemnice. Może powiesz mi łaskawie gdzie byłaś? Dodała oburzona kobieta.
- Na randce, pasuję? - Uśmiechnęła się szeroko Rozi.
- No popatrz, popatrz komuś tu się żart wyostrzył - Zaczęła się droczyć młoda kobieta.
- Nie pyskuj tylko idź umyj ręce i nakryj do stołu.
- Pfff… parskała Nina po czym nakryła do stołu.

Beata przygotowała wspaniałego kurczaka nadziewanego oscypkiem i żurawiną, panierowane kluseczki śląskie oraz do tego lekką sałatkę.

- Mamo pachnie wspaniale - Uśmiechnęła się córka i nalała wino.
- Nie chcę się chwalić, ale wiem.
- Tak ta skromność to u nas rodzinne. – Kobiety zaczęły się śmiać.

Po obiedzie Nina pozmywała i usiadła na kanapie, ale Beata miała jeszcze jedną niespodziankę. Po chwili wyjęła z piekarnika pyszne ciasto marchewkowe. Położyła je na talerzyku i podała córce. 
- No opowiadaj córuś co u Ciebie i Wojtka? Jak wam się układa?
- Teraz mało się widujemy, on ma treningi, ja egzamin. Ale za tydzień wszystko sobie odbijemy.
- Jesteś bardzo smutna. Co się stało? - Rozyta od razu zobaczyła smutek w oczach swojej córki, wiedziała, że coś się stało. Czy jej przyjaciółka miała rację? 
- Zmęczona jestem, miałam ciężki dzień - odpowiedziała Nina wymijająco.
- Słuchaj dziecko matki nie oszukasz. Jest to pierwsza zasada, której i sama się kiedyś nauczysz, a nawet nie będziesz musiała się uczyć, to się po prostu wie! Wiec opowiadaj jak na spowiedzi świętej.
- No mamo, musisz mnie ciągnąć za język? – Młoda kobieta nie chciała brnąć dalej w tą rozmowę.
- Jak się zaczęło to trzeba skączyć!
- Ale to ty zaczęłaś.
- To tym bardziej musisz skończyć.
Kobieta nie miała już siły odmawiać, zaczęła od początku opowiadać o tym, że Wojtek pobił się z Andrzejem, o tym, że zdarza jej się myśleć o byłym chłopaku i o tym jak czuje się gdy to robi. Z jednej strony bolą ją wspomnienia, z drugiej są one radosne ale też czuje się, że przez myśli zdradza Wojtka. Po dość długiej rozmowie młoda kobieta zasnęła.
Beata, która również miała mętlik w głowie, wzięła telefon i zadzwoniła do przyjaciółki.

- Agnieszka, jutro 11 Złote Tarasy. Miałaś rację.
- Mamo z kim rozmawiasz? Zapytała Ninia.
- Z koleżanka, ale już idę. 

Andrzej:
Kiedy byłem razem z Wojtkiem w Łódzkim szpitalu zadzwoniła do mnie moja mama.
- Cześć synku! Powiedziała rozradowana przez słuchawkę mama Wrony.
- No cześć. Odpowiedziałem.
- Jak tam Twój palec? 
- Nie jest źle, ale mam zwolnienie do 14 lipca.
- To mam nadzieje, że nie wrócisz do Spały tylko przyjedziesz do nas.
- Taki też miałem zamiar mamo. Odpowiedziałem kobiecie.
- To się cieszę! Kiedy przyjedziesz? Powiedziała zadowolona Agnieszka.
- Jutro Karol po nas przyjeżdża i odwiezie mnie i Wojtka, bo on znowu ma ścięgno naderwane.
- Wojtek? Wojtek Włodarczyk ten od Niny? 
- Taaak mamo to mój przyjaciel. Odpowiedziałem smutnym głosem.
- Czyli on też będzie na kolacji…. no nic trudno. Odpowiedziała tajemniczo kobieta.
- Jakiej kolacji? Maaaamo? Co ty znowu kombinujesz? 
- Bo wiesz synku przyleciała ze Stanów Beata i zaprosiła nas wszystkich na sobotnią kolację. 
- Ja nie idę! Nie ma mowy! Odpowiedziałem ze złością. Cholera jeszcze tego. Dość, że muszę znosić Wojtka, który jest cały w skowronkach to jeszcze kolacja u mojej byłej! Po moim trupie! 
- Ale Andrzej! Tak nie można! Zachowujesz się jak rozkapryszony dzieciak! Nie poznaję Cię.
- Mamo a co powie na to Magda jak się dowie? 
- Magda, Magda i tak widzę, że wam się nie układa! Odpowiedziała pewnie kobieta. 
- Mamo proszę Cię… skończ już.
- Dobrze jak nie chcesz ze swoją własną matką rozmawiać to żegnam! 
- Pa! I pamiętaj, że Cię kocham! 
Po chwili rozłączyłem się i udałem się w kierunku sali nr 165, w której właśnie leżał Wojtek.

- Jak się czujesz? Zapytałem Włodarczyka.
- Szczerze?! Kiepsko! Pierwszy trening w Spale a ja już naderwałem ścięgno. Odpowiedział zmarnowany Włodi.
- A ja wybity palec. Uśmiechnąłem się i usiadłem obok siatkarza na łóżku.
- Stary przepraszam Cię za tą bójkę. Nie powinienem tak zareagować, ale Nina była moją dziewczyną. Dodałem po chwili.
- Nie ma sprawy obaj kochamy tą samą kobietę i wiesz co? 
- Co? 
- Wczoraj wieczorem sporo rozmyślałem i… Kurwa! Andrzej ona Cię nadal kocha! 
- Jak to? Przecież nie jest ze mną tylko z Tobą! Odpowiedziałem zaskoczony wyznaniem Wojtka.
- Niby tak ale ja widzę jak patrzy na Ciebie! Wrona Karol mi powiedział, że z Magdą jesteś tylko po to by zemścić się na Wasilewskiej. 
- Zabiję go! Odpowiedziałem wstając z łóżka i wyciągając z tylnej kieszeni spodni telefon.
- Nie dzwoń do niego! On chce dla Ciebie jak najlepiej. Odpowiedział Wojtek zabierając mi telefon.
- Nie rób głupot! Jak jutro Karol zawiezie nas do Warszawy porozmawiam z Niną, a Ty Endrju będziesz miał w tedy wolną rękę! Tylko pamiętaj jak spieprzysz to, to będziesz miał ze mną do czynienia! Odpowiedział Włodarczyk.
- Nie wiem co zrobię, ale zapamiętam to sobie. Powiedziawszy to położyłem się na drugim szpitalnym łóżku próbując zasnąć. 
Wojtek dał mi wolną rękę. Co ja teraz zrobię? Jutro z samego rana muszę zadzwonić do Magdy i z nią poważnie porozmawiać dopiero później będę myślał co dalej robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz