sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 13

Andrzej:
Obudziłem się, spojrzałem na chrapiącego Wojtka i wyszedłem na korytarz by zadzwonić do Magdy. Denerwowałam się trochę ale wiedziałem, że jak nie teraz to nigdy. Wybrałem numer dziewczyny i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach odebrała.
- Kogo ja słyszę. Odpowiedziała drwiąco dziewczyna.
- Cześć Magda… Słuchaj musimy pogadać zanim pojadę do Warszawy. Odpowiedziałem.
- To dobrze się składa, bo ja też muszę z tobą o czym bardzo ważnym pogadać.
- Jestem w Łodzi, Karol przyjedzie po mnie i Wojtka dopiero o 14 więc jak by Ci odpowiadała 10 to byłoby wspaniale.
- Co robisz z Wojtkiem w Łodzi?! Odpowiedziała prawie wrzeszcząc na mnie.
- Jestem w szpitalu. Odpowiedziałem i opowiadając klejony raz jak to wybiłem palca na treningu.
- Ok będę o 10 pod szpitalem. Cześć. Odpowiedziała kobieta nie czekając na moją odpowiedź.

Nina:
- Nina wstawaj! Dziecko jest już przed dziewiątą! A Ty masz na 9:30 do pracy!
- Cooo? O cholera zaspałam!!!! Odpowiedziałam mamie biegnąc już do łazienki by się szykować.
- Nie dziwie się, że zaspałaś jak całą noc siedziałaś nad książkami. 
- Mamo… 
- Co mamo. Zjedź śniadanie! Uszykowałam Ci Twoje ulubione kanapki! Są na stole!
- Dzięki mamuś. Co ja bym bez Ciebie zrobiła teraz. Odpowiedziałam całując kobietę w policzek.
- Pewnie umarłabyś z głodu.  
- Pewnie tak. Odpowiedziałam puszczając oczko do mamy.
- Jak nic potrzebny Ci jest facet, który umie gotować! Wojtek dobrym jest kucharzem? Zapytała się mnie Rozyta.
- Yyy no nie bardzo. 
- Andrzej jest idealny dla Ciebie w takim razie. 
Zakrztusiłam się i spojrzałam wrogo na mamę.
- Mamo o co Ci chodzi? 
- Jak to o co?! Znam się z Agnieszką nie od dziś. Andrzeja kocham jak syna, a poza tym pasujecie do siebie idealnie! 
- Mamo wiesz dobrze, że już nie będziemy razem. Ja jestem z Wojtkiem, a  Andrzej z Magdą. I proszę Cię nie mówmy już o tym.
- Dobrze jak chcesz. Chcę Cię tylko jeszcze spytać o jedno.
- Tak mamo?
- Mogę w sobotę zrobić kolację dla moich przyjaciół i najbliższych? Nie było mnie w Polsce już parę lat i wiesz…
Przerwałam mamie.
- Jasne, że możesz! Po co się pytasz mamo! 
- To dziękuję Ci. Oczywiście zaproś na kolację Anetę z Pawłem i Kamilę z Rafałem! 
- Mamo sama możesz je zaprosić. Powiedziałam wstając z krzesła barowego i udałam się po torbę i kluczyki do samochodu.
- Tak też zrobię! Pa kochanie miłej pracy!
- Pa mamo! Odpowiedziałam i wyszłam z mieszkania.

Było już grubo po 20-tej, weszłam do domu, w którym unosił się zapach szarlotki. Udałam się prosto do kuchni.
- Cześć mamo już jestem….. Powiedziałam rzucając się na mężczyznę, który siedział przy kuchennym stole.
- Wojtek!!! Co Ty tutaj robisz!?
- Przyjechałem do mojej dziewczyny. Powiedział całując mnie namiętnie w usta.
- Jak Twoja noga? Jak się czujesz? Mów! 
- Jest dobrze, ale nie mogę jak na razie trenować. 
- Dobrze, że przyjechałeś. Powiedziałam i od razu dodając - Gdzie jest moja mama?
- Twoja mama pojechała zrobić  zakupy na sobotnią kolację.
- A tak kolacja. Uśmiechnęłam się na myśl o sobotniej impresie. Moja mam uwielbia przyjęcia i podejrzewam, że  dość sporo będzie gości.
- Tak kolacja. Twoja mama ciągle o niej mówiła jak przyjechałem. I ten nooo zaprosiła też Karola z Olą.
-  I świetnie czym więcej ludzi tym lepiej. Przynajmniej później nie będzie nam wpychać na chama jej smakołyków . Odpowiedziałam śmiejąc się do chłopaka.
- To nie wszystko Nina… Będzie też Andrzej z rodzicami. Odpowiedział Wojtek bacznie mi się przyglądając.
- Ale jak to? To Andrzej tutaj też był? 
- Najpierw mnie podwieźli, a że Twoja mama przez ten cały monitoring zauważyła, że jest też Kłos i Wrona kazała im wchodzić i to bez dyskusji.
- No tak cała moja mama. Odpowiedziałam dodając - W sumie to nawet dobrze, że będzie też Andrzej z rodzicami. 
- Cieszysz się? Zapytał mnie zaskoczony Wojtek.
- Tak… Odpowiedziałam tajemniczo. Sama nie wiedząc czemu tak odpowiedziałam chłopakowi.


Dzisiejszy dzień mam wolne, a że już jutro ma odbyć się kolacja ja z Wojtkiem pomagamy mojej mamie w szykowaniu. Odniosłam wrażenie, że moja mama nie przepada za Wojtkiem ciągle mu dogryza, a mi mówi o Andrzeju. Andrzej to Andrzej tamto. Szczerze mam już dosyć.  Aktualnie nakrywam do stołu a Wojtek kroi piersi z kurczaka. Całe szczęście, że mam sporych gabarytów mieszkanie i posiadam stół na 24 osoby, bo jak się okazało moja szalona Beti licząc już z nami spodziewa się właśnie tylu gości. Wieczorem Wojtek zaplanował romantyczny wypad do kina, ale wybiłam mu to z głowy. On w takim stanie powinien przez kilka dni odpoczywać i nie nadwyrężać nogi. Przed snem obejrzeliśmy jeszcze jakiś film, który leciał w telewizji i zasnęliśmy. Nasze relacje bardziej przypominają mi przyjaźń ale w sumie przez 2 lata się przyjaźniliśmy a dopiero od trzech tygodni jesteśmy parą. Może ja już fiksuje i wymyślam. Sama nie wiem już co myśleć z jednej strony chcę nadal kontynuować to z Wojtkiem ale z drugiej mam dosyć i do tego jeszcze to, że nadal mi nie powiedział o bójce z Wroną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz