sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 26

Andrzej:
Obudziłem się o dziewiątej rano, niestety mojej narzeczonej nie zastałem w łóżku, na jej miejscu znajdowała się karta na której było napisane „Dziękuję za wspaniałą noc, a teraz muszę zmykać do pracy. Kocham Cię” No tak szpital… Zrobiłem sobie śniadanie i oddzwoniłem do Karola, bo miałem od niego sześć nieodebranych połączeń. 
- No nareszcie! Co Ty robiłeś człowieku, że nie raczyłeś odebrać telefonu? Od razu na dzień dobry rzucił Kłos.
- Ninaia wróciła i musiałem się nią trochę nacieszyć. Co się stało?
- Uuuu to sorry. Jak tam panie Wronka Twój misterny plan z Grey’em a’la Wrona udał się?
- Nie Twoja sprawa. Powiedziałem
- No pochwal się, bo może też coś takiego zrobię Olce. Dodał Kłos.
- Udał się i powiem Ci stary, że działa to na kobiety…. a teraz mów po co dzwoniłeś.
- No bo Antiga dzwonił i kazał nam przyjechać po południu w niedzielę do Spały. 
- Już w tą niedzielę?! Przecież mieliśmy jechać za tydzień. Odpowiedziałem.
- Zmiana planów tak mi odpowiedział.
- No nic w takim razie zero alkoholu na ślubie.
- I bardzo dobrze! Beze mnie nie ma imprezy!
- Karol…. Nie dobijaj mnie. W niedziele przyjadę po Ciebie i razem udamy się do spalskich lasów.
- O to Cię właśnie chciałem prosić. Wronka jak Ty dobrze mnie znasz.
- Dobra Karollo kończę, bo muszę odwiedzić mamę. Pa!
- Pozdrów Agusie! Ooo i weź ze spiżarni rodzicielki jakieś cudeńka!
- Cześć Kłos! Odłożyłem słuchawkę i poszedłem pod prysznic, by później odwiedzić rodziców.

Nina:
- Pani doktor, doktor Warzecha panią wzywa. Zaskoczona tym faktem od razu udałam się do gabinetu doktora. Przyznam, że trochę się wystraszyłam. Czego on może chcieć ode mnie? Zapukał do drzwi i gdy usłyszałam krótkie „wejść” weszłam do gabinetu i na rozkaz doktora usiadłam na fotelu obok.
- Chciał mnie pan widzieć panie doktorze. Powiedziałam nieco trzęsącym się głosem.
- Tak pani doktor. Pewnie pani już słyszała, że nasz ordynator na ortopedii odchodzi na emeryturę.
- Tak obiło mi się coś. Odpowiedziałam.
- W związku z tym, iż stawiamy na młodych i pełnych energii lekarzy chciałbym panią zobaczyć w moim szpitalu jako nowy ordynator. Odrzekł bacznie mi się przyglądając. Mi natomiast odebrało mowę. Jeszcze nikomu nie udało się w wieku trzydziestu lat zostać ordynatorem! - Niech pani coś powie. - Dodał lekarz.
- Z przyjemnością zostanę ordynatorem. Powiedziałam uśmiechając się jak jakaś nienormalna.
- To gratuluję. Jutro zostaną przeniesione Pani rzeczy z obecnego biura na piętro wyżej i jeszcze raz gratuluję! Pożegnałam się i wyszłam z gabinetu. Jestem strasznie szczęśliwa! Od razu wykręciłam numer do Wronki niestety nie odbierał telefonu. Postanowiłam wysłać sms-a dziewczyną byśmy spotkały się na lunchu. 

Aneta:
Od pocałunku z Radzimirem minął dzień, a ja wciąż nie mogę dojść do siebie. Co to było do cholery. Kiedy mnie pocałował przez moje ciało przyszły dreszcze. Przecież kocham Pawła! 
- Aneta? Andzia! Pobudka! Wyrwała mnie z transu Kamila, która właśnie przyjechała do restauracji.
- Hej Kama. Przepraszam zamyśliłam się. Odpowiedziałam przyjaciółce.
- Pewnie myślałaś o Pawle! 
- Tak o Pawle… 
- Cześć dziewczyny! Wkroczyła Wasilewska zasiadając obok mnie. - Zamawiałyście już?
- Nie czekałyśmy na Ciebie. Powiedziałam.
- Dziewczyny od niedzieli zmieniam miejsce zamieszkania. Powiedziała uradowana Kama.
- Jak to? Gdzie niby będziesz mieszkać? Powiedziałam zaskoczona.
- Rafał kupił dom! 
- Jakie to romantyczne i słodkie. Powiedziałam uśmiechając się do przyjaciółki.
- Romantyczne też, ale widać, że Rafiemu spieszy się do dzieci. Powiedziała Nina, a my razem z Kamą miałyśmy w tedy oczy jak pięć złotych. - No co tak patrzycie. Najpierw drzewo, dom i dziecko. Wróć dom, drzewo i dziecko. Dodała uszczęśliwiona Nina.
- Dzieci jeszcze poczekają. Odburknęła Kamila.
- Ej ale ja chcę zostać ciocią! Powiedziała oburzona Wasilewska.
- To zrób sobie dziecko z Endrju i nie będzie problemu. Dorzuciła zirytowana Kamila.
- Dziewczyny przestańcie. Nina miałaś nam coś przekazać bardzo ważnego.
- Aaa tak zapomniałam! Od jutro zaczynam pracę jako nowy ordynator na ortopedii! Powiedziała z piskiem w głosie szczęśliwa Wasilewska.
- Miś to gratulacje! Przytuliłam przyjaciółkę.
- Nina a co na to Andrzej? Zapytała Kama.
- Nic jeszcze nie wie nie mogłam się dodzwonić do niego. Dodała Nina.
- Pewnie będzie szczęśliwy. Dodałam zajadając się sałatką z łososiem, którą przed chwilą przyniosła kelnerka. - Właśnie o której spotykamy się w sobotę?
- Dziewczyny, a nie możecie już w piątek być ze mną? Proszę… Prosiła nas Kamila spoglądając to na mnie to na Ninę oczami kota ze Shreka.
- Przed 20 ja mogę być u Ciebie, bo kończę pracę o 17. Powiedziałam. - A ty Nina?
- Ja dokładnie jeszcze nie wiem więc dam wam znać z samego rana. 

Nina:
Było już grubo po 16 jak wróciłam do domu. Wchodząc do mieszkania usłyszałam dźwięk włączonego telewizora. 
- Endeju to Ty? Weszłam do salonu a moim oczom ukazał się śpiący Wronka. Nie chcąc go budzić zgasiłam telewizor i udałam się do sypialni po koc, kiedy chciałam go przykryć obudził się.
- Ooo Kasia. Powiedział zaspanym głosem Andrzej.
- Ogarnij się a ja idę zrobić nam lasagne na kolację. Powiedziałam kierując się w stronę kuchni.
- Ty chcesz zrobić lasagne?! Zapytał zaskoczony mężczyzna, który właśnie wszedł do kuchni. Skinęłam głową i wyciągnęłam potrzebne produkty z lodówki. - Aha dodając po ciuchu Boże ratuj. Powiedział Andrzej zakrywając dłonią twarz.
- Co?!! Andrzej czy ty nie wierzysz w moje umiejętności kulinarne? Przecież to jest bardzo proste danie. Ostatnio widziałam w telewizji, że jakieś dziecko dziesięcioletnie przyrządzało to. Powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
- No jakżebym śmiał! Jak ja mógłbym nie wierzyć w twój talent?! - Bronił się Andrzej. - Co wolisz kuchnie śródziemnomorską czy azjatycką. Dodał wyciągając z bocznej kieszeni spodni swojego iPhona.
- Andrzej!!! Wiesz co… Spojrzałam się wrogo na Wrone i nastawiłam piekarnik, by się nagrzał.

PO 30 MINUTACH: 
- No cholera jasna!!!! Krzyczałam na całą kuchnię i wyrzuciłam spaloną na węgiel lasagne do kosza. 
- To jaką kochanie wybierasz kuchnie? Krzyknął z salonu Kracze.
- Śródziemnomorską. Odpowiedziałam wchodząc do salonu.
- Zamówione, będzie za około 20 minut. Powiedział Wrona sadzając mnie na swoich kolanach. - Ninuś bo nasze plany co do wesela Rafała i Kamy trochę się zmieniły. Dodał po chwili.
- Ale jak to? Co się stało. Zaskoczona zapytałam siatkarza.
- W niedziele po południo muszę być już w Spale.
- Och… Tylko na to było mnie stać. Nie widzieliśmy się przez dwa tygodnie, a tu teraz dowiaduję się, że zostało nam tylko 2 dni i znów nie będziemy się widzieć, ale tym razem aż miesiąc.  
- Spokojnie niedziele mamy wolne więc raz Ty, a raz ja będę przyjeżdżał.
- Wiem, będę tęsknić. Powiedziałam i zaczęłam namiętnie całować Andrzeja. On natomiast odpinał guziki mojej koszuli. Niestety ta rozkosz nie trwała zbyt długo, bo przerwał nam dzwonek domofonu.

Aneta:
- Paweł powiesz mi gdzie zabieracie Rafała i co będziecie robić?
- Nie kochanie nie powiem to słodka tajemnica. Odpowiedział posyłając mi jeden z tych cudownych uśmiechów.
- Ale ja tak ładnie proszę. Powiedziałam powoli przybliżając się do mężczyzny i łapiąc go za krawat przyciągnęłam do siebie i dałam całusa.
- Aneta proszę nie teraz… Nie pozwoliłam mu dokończyć, bo zaczęłam go namiętnie całować i rozpinać jego białą koszulę. Paweł poddał się mi i udaliśmy się razem do sypialni obijając się od ściany do ściany. 
- Kocham Cię. Powiedział Paweł i złączyliśmy nasze ciała w jedną całość.

GODZINA PÓŹNIEJ:
- O której wrócicie? Powiedziałam do szykujące się mężczyzny na wieczór kawalerski Rafała. 
- Nie wiem, ale jakoś tak w nocy. Uśmiechnął się.
- Więc uważaj i pilnuj się. Powiedziałam grożąc mu palcem.

Andrzej:
- No to panowie zaczynamy imprezę! Powiedziałem wchodząc razem z Rafałem, Pawłem, Włodim i z kumplami naszego pana młodego. Wieczór kawalerski postanowiliśmy spędzić w najlepszym klubie w mieście.
- Wiecie co chłopaki zawsze chciałem tak zaszaleć jak w Warsaw Shore. Powiedział podekscytowany Włodi.
- No to na co czekamy! Kierunek bar! Powiedział Rafał.
Piliśmy, tańczyliśmy, piliśmy później śpiewaliśmy na karaoke i tak w kółko, aż wybiła pierwsza. Oj w tedy to dopiero zaczęła się zabaw. Mnie i Włodiego dorwały hotki, które ciągle wiły się koło nas i chciały z nami tańczyć. Po jakimiś czasie Włodi pobił się z jakimś facetem. Jak się okazało blondynka, z którą tańczył nasz siatkarz nie przyszła na imprezę sama tylko ze swoim „misiaczkiem”. Misiaczek zauważył jak Włodarczyk przystawiał się do blondyny i w tedy rozpętała się trzecia wojna światowa. My jako przyjaciele i po paru głębszych postanowiliśmy pomóc Wojtkowi i zaczęliśmy się bić. Zakończyło się tym, że o czwartej nad ranem wylądowaliśmy na komisariacie. 
- Karol? Śpisz? Powiedziałem do słuchawki.
- Czego Wrona? Jest po czwartej idioto! Normalni ludzie o tej porze już śpią! Więc tak śpię! Powiedział rozzłoszczony Kłos.
- Wyciągniesz nasz z więzienia?
- Że co?????!!!!!! Z jakiego więzienia?
- Zatrzymali nas, bo rozpętała się bójka.
- Dobra już jadę. 
Podałem adres i całą nasza ekipa czekała na Kłosa, który uwaga! po godzinie dopiero dotarł i nas wyciągnął. By nie narażać się naszym narzeczonym wszyscy udaliśmy się do mojego mieszkania i udaliśmy się w krainę Morfeusza. 

Kamila:
Wszystkie trzy postanowiłyśmy zjeść wspólny brunch na Mokotowie w małej przytulnej knajpce. Całą noc zastanawiałam się gdzie ten Rafał? Około szóstej dostałam sms-a od Niny, że są u Andrzeja na mieszkaniu.
- Nina ale nie wiesz nic więcej? Dopytywała się Aneta.
- Nie. Dostałam sms-a od Karola, że wszystkich odstawił do Wronki.
- Cholera jasna! Co oni tam robili! Paweł obiecał mi, że wróci do domu! Powiedziała Aneta.
- Ja próbowałam chyba z milion razy dodzwonić się do Endrju, ale gdzie tam książę raczył odebrać.
- Może pojedźmy tam? Zaproponowałam.
- Ja odpadam muszę zbierać się do szpitala bo mam poranny obchód. Powiedziała Wasilewska.
- A ja muszę jechać do telewizji. Dodała Aneta.
- No nic trudno. Pojadę do kancelarii i może tam przestane myśleć o tych debilach. No cholera jak tak można, beż żadnej informacji.
- Spokojnie Kama. Trochę zabalowali i teraz pewnie odsypiają. Powiedziała Aneta.
- Dobra dziewczyny ja już jadę. Do wieczora. Powiedziała Nina żegnając się z nami.
- To chodź Andzia podwiozę Cię do telewizji. Powiedziałam i razem udałyśmy się na parking.

Nina:
- Kochanie i jak podobam Ci się? Zapytałam Wrony wchodząc z garderoby w czarnej koronkowej bieliźnie i czarnych szpilkach od Loubotina. 
- Mmmmmm i to jeszcze jak. Odpowiedział już rozpalony na mój widok Endrju, który powoli szedł w moją stronę.
- Nie tak pętko panie Wrona. Popchnęłam go na łóżko i zaczęłam go rozbierać. Endrju nie wiedząc co dokładnie się dzieję przyciągnął mnie do siebie i chciał mnie pocałować. 
- Wrona jesteś niegrzeczny! Muszę ukarać Cię. Powiedziałam przywiązując mężczyznę do łóżka.
- Ninaia już przestań się ze mną bawić i chodź tutaj do mnie! Powiedział Andrzej.
- Zaraz kochanie zacznie się prawdziwa zabawa. Powiedziałam, założyłam czarny płaszcz i torebkę i udałam się do drzwi wyjściowych zostawiając osłupiałego Wrone.
- Adios! Powiedziałam na odchodne.
- Ale Nina? Gdzie ty idziesz? Nina! Kurwa rozwiąż mnie! Usłyszałam jeszcze, gdy zamykałam mieszkanie na klucz.
Podjechałam pod dom Anety, która już czekała na mnie na podjeździe.
- Hej kochana! Powiedziała rozpromieniona.
- Hej Anetko. Powiedziałam i pocałowałam przyjaciółkę w policzek.
- Nie uwierzysz! Zaczęłam. - Jak tylko Andrzej przyjechał do mnie wiedziałam, że coś musiało się stać. Aneta ja jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie, a kiedy udało mi się wyciągnąć od niego wszystko co działo się na tej cholernej imprezie ręce mi opadły! Ale wiesz co zrobiłam. Uśmiechnęłam się łobuzersko do przyjaciółki i opowiedziałam jej o mojej słodkiej zemście.
- Hahahaahahah nie wieżę! Powiedziała Aneta płacząc ze śmiechu. - Ja zrobiłam Pawłowi dokładnie to samo! Dodała.
- Czyli co jutro odwiązujemy naszych imprezowiczów?

Kamila:
Kolejny wieczór w babskim gronie. Najpierw zrobiłyśmy sobie domowe spa. Wspominałyśmy nasze dwutygodniowe wakacje. Pyszne drinki, wspaniałe imprezy, cudownych ludzi, piękne widoki….  Aż chce się tam wrócić. Po zabiegach upiększających każda z nas usiadła przed telewizorem i gorącym kakao i oglądałyśmy filmy do północy. Dziewczyny nie chciały bym jutro, a w zasadzie już dzisiaj wyglądała na własnym ślubie jak zombie zarządziły, że idziemy spać. Nie mogłam zasnąć. Liczyłam nawet owce. Jedna owca, druga owca….. i tak do 128 owcy. Udało mi się zasnąć około drugiej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz