środa, 4 lutego 2015

Rozdział 23

Aneta: 
- Nie ma to jak po tak męczącym dniu sączyć drinka! - Uśmiechnęłam się do dziewczyn.
- Tak męczące dni to ja mogę mieć codziennie! - Odpowiedziała Nina.
- A właśnie moja droga! Skoro już obroniłaś specjalizację, może czas pomyśleć o twojej wymarzonej klinice! - Spojrzała na nią znacząco Kama.
- Myślę cały czas, mam już plany architektoniczne, mam pieniądze, Aneta szuka dodatkowych dotacji, poszukuję  i zbieram już kadrę. Wiem, że będzie to klinika sportowa oraz dla osób z chorobami serca, ale ciągle zastanawiam się nad miejscem. Województwo mazowieckie, łódzkie i śląskie ma przesyt klinik. Zastanawiam się nad górami... Tam Andrzej mógłby pomyśleć o założeniu klubu siatkarskiego, a może nawet drugiego Ośrodka Szkoleniowego... ale póki co go to nie przekonuje. Zresztą musimy się ustabilizować, by móc myśleć o takich inwestycjach. - Dodała Nina.
- Decyzja jakby nie było na całe życie. - Stuknęłam kieliszki dziewczyn. - Za nasze wszystkie marzenia, te spełnione, które się spełniają i dopiero spełnią. - Ledwo upiłam łyk drinka, gdy zawibrował mój telefon. Obcy numer, odczytałam smsa "Nie naciskam, ale będę o ciebie walczyć. Spotkajmy się po twoim powrocie. A teraz podbijaj świat i łam męskie serca. R."
- Aneta, co to za mina? Spytała Kama.
- Nic, nic. - Skasowałam szybko sms'a i wróciłam do zabawy z dziewczynami. Nim będę się martwić, po powrocie do Warszawy. Teraz muszę mu tylko wysłać muzykę, która ma być oprawą wesela naszej panny młodej.
- A zdradzicie mi, gdzie teraz płyniemy? Spojrzała na nas oczami ze Shreka Kama.
- Kochanie, a wiesz co się ciekawskiemu stało? Spytała uśmiechnięta Nina.
- Co? 
- Nos mu urwało! - Wasilewska, dała nam buziaka w policzek. - A teraz moje drogie idziemy spać, by jutra łamać serca kolejnym przystojniakom. 

Kamila:
- Maroco?! Boże dziewczyny, czym wy mnie jeszcze zaskoczycie? Rzuciłam się na nie. Kto to widział, by tak spędzać "wieczór panieński"? A mój Rafał siedzi biedny w stolicy.
- Kama, masz już w co się ubrać, ale nie zapominajmy, że najbardziej wyczekiwanym momentem po ślubie, jest moment zrzucenia z siebie wszystkiego, a musisz wyglądać jak bogini! - Znacząco uśmiechnęła się Aneta.
- Więc na dziś zaplanowałyśmy dla ciebie: kąpiele w mleku kozim, peeling cukrowy, masaże, nacieranie olejkami z róży marokańskiej i zakupy kosmetyków. Szybko dodała Nina.

Nina:
- Maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaamo! Ręce, które leczą! Zwróciłam się do Andzi leżącej na kozetce obok mnie.
- O tak... Nasz masażysta do stóp nie dorasta Rajowi. 
- Jak myślisz, jakbym opłaciłam Andrzejowi kurs opanowałby tą sztukę? Rozmarzyłam się.
- Obawiam się, że talent przekazywany jest w  genach. - Aneta zniszczyła mój misterny plan. 
- To nie pozostaje mi nic innego, jak porwać Raja do Polski. - Obie się roześmiałyśmy - Tylko będę go musiała trzymać w ukryciu, z tak seksownym ciałem i opalenizną zaraz wszystkie Polki spragnione południowej urody chciałyby mi go ukraść. 
- Ale moja żona by beze mnie nie wytrzymać. - Moje mrzonki po raz kolejny zostały przerwane, tym razem przez Raja, Andzia się zaśmiewała.
- Przepraszam... To pan mówi po polsku? Ja tak... Pan wie... - Zaczęłam się plątać.
- Pani spokojna i się rozluźni. Moja żona polka. Anna. Blondynka, piękna kobieta. Ona uczyć mnie polski. - Skryłam twarz w poduszeczce, by nie widzieć rozbawionej miny Anety, jak zwykle coś. 

Aneta: 
- Paweł mnie z domu wyrzuci, jak zobaczy te wszystkie flakoniki. Spojrzałm na dwie ogromne torby ustawione przed sobą. 
- Dobrze, że nie mieszkam z Endrju. Zerknęłam na Ninę i trzy torby, które właśnie ekspedientka ustawiała przed nią.
- Jak się wrzuca do koszyczka to tak tego nie czuć. Dodała Kama, która jednak przebiła nas, mając przed sobą pięć eleganckich torebek. 
- Kamila, co to zapas na dwa lata? Uśmiechnęła się do niej Wasilewska.
- Nieeee... Wybrałam kilka rzeczy dla Rafała, Wiktorii, mamy... - No tak, cała nasza Kama, jak zwykle myśli o wszystkich.
- No nic, Gerome da radę, jakoś to przetransportować do Warszawy. 
- Jak to Gerome? Spojrzała na mnie podejrzanie Kamila.
- A ty myślałaś, że to koniec wycieczki? Uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Nie no... Myślałam, że wracamy do Marsylii. Wymieniłyśmy z Wasilewską porozumiewawcze spojrzenie. 
- Miś, to dopiero początek. - Rzuciła Nina.
- Georme, zabiera nasze zakupy, przywozi walizki a my ruszamy na podbój świata! Zawyrokowałam . 

Kamila: 
- Już, już... - Odpowiedziałam ponaglającej mnie Ninie. - Jeszcze tylko nadawca i mail do Rafała poszedł!  Done! Powiedzcie mi teraz, gdzie mnie zabieracie! 
- Tam, gdzie Cię jeszcze nie było! - Odparła Aneta.
- Nie, nie! Zabierz to ode mnie! - Zobaczyłam Ninę z atłasową opaską.
- Nina, ciekawe gadżety macie z Andrzejem. - Aneta próbowała rozładować sytuację.
- Nie założę tego! - Próbowałam stawić opór, ale na nic mi się to zdało. Aneta mnie przytrzymała a Nina założyła opaskę. Zerknęłam szybko jeszcze na tablicę odlotów.  W przeciągu najbliższej godziny miały się odbyć dwa jeden do Londynu, drugi do Nowego Yorku. Ciekawe, gdzie się obudzę.

Andrzej:
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. Kiedy skierowałem się w stronę kuchni po jakąś wodę zauważyłem Pawła śpiącego na kanapie i Karola, który położył się w łożu Antosia. Nie myśląc dłużej zrobiłem zdjęcie przyjacielowi i dodałem na instagram z podpisem „Karollo i jego psie zapędy” .
- Ja pierdykam moja głowa. Usłyszałem głos Pawła.
- Chcesz wody? Powiedziałem do przyjaciele.
- Nawet nie pytaj się. Suszy mnie jak nie wiem co. Ile wczoraj wypiliśmy?
- Nie mam pojęcia ale po obserwacji Karollo stwierdzam, że trochę przeholowaliśmy. 
- Haha czy ja dobrze widzę? To łoże Antka? 
- Teraz już Karola. Odpowiedziałem i razem z Pablo zaczęliśmy się śmiać.
Udaliśmy się do kuchni, by zrobić coś do jedzenia. W wyniku tego, iż nie miałem czasu na jakiekolwiek zakupy wypadło na jajecznice, bo akurat jajek miałem pod dostatkiem. 
- Kto to był ten Radzimir? Powiedział Paweł.
- Mój dobry znajomy. Będzie grał na weselu Rafała.
- A, bo wiesz wydaje mi się, że już gdzieś go widziałem.
- Bardzo możliwe. Dębski to osoba medialna z resztą tak samo jak Ty czy ja. Odpowiedziałem, by nie drążyć bardziej w temat Dębskiego. - Byłbym zapomniał nasze ukochane właśnie lecą do Nowego Jorku. 
- Jeszcze tam ich nie było…. Oszalały. Kto normalny wymyśla takie podróże… 
- Nasze ukochane! Odpowiedziałem. - Mówiła Ci może Aneta kiedy wracają?
- Coś o środzie wspominała, ale nie jestem pewny na 100 procent, a co?
- Bo widzisz… Przed wyjazdem dziewczyn oświadczyłem się Ninie i chciałem zrobić jej jakąś niespodziankę po powrocie.
- Niespodziankę… wczoraj w telewizji obiło mi się o uszy, że ma odbyć się specjalny koncert, na którym gościnnie wystąpi Adam Levine. 
- Tak to jest to! Idealnie ona go uwielbia! Muszę jak najszybciej załatwić bilety. Powiedziałem podekscytowany.
- Nic nie musisz dam Ci moją wejściówkę i gotowe! 
- Dzięki stary! Powiedziałem i nałożyłem nam jajecznicę na talerze.

Nina:
- Nareszcie wylądowałyśmy. Powiedziałam.
- Ooo tak… mimo, że to business class to i tak mam już dosyć. Odpowiedziała Aneta.
Po szybkiej odprawie odnalazłam w tłumie Thomasa, który był tak jakby kierowcą, ochroniarzem, przyjacielem itp.
- Nina witaj. Przywitał mnie Thomas całując w rękę.
- Dzień dobry. Poznaj moje przyjaciółki. Przywitał się z każdą z osobna i odebrał od nas bagaże. 
Wyjechaliśmy z JFK największego lotniska w Ameryce i skierowaliśmy się do mojego apartamentu w samym centym  Manhattanu, a tak dokładnie na Upper East Siders.
- Nic nie mówiłaś, że masz apartament obok Central Parku. Powiedziała Kama.
- Oj przepraszam. Powiedziałam posyłając jej uśmiech. 
Podjechaliśmy po budynek, Thomas zaparkował w podziemnym garażu Lincolna i udał się razem z nami windą do mojego mieszkania.
- Jejku jak tu pięknie…. Odpowiedziała Aneta.
- A ten widok! Dodała Kama.
- Dziewczyny czas do łóżek jest grubo po trzeciej, a my musimy jutro wstać, by zwiedzać! Odpowiedziałam oprowadzając jeszcze przyjaciółki po mieszkaniu. 

Kamila:
Kolejny maraton przed nami. Zwiedziłyśmy dzisiaj cały Nowy York a teraz szykujemy się i idziemy do Radio City na Barbra Streisand Cover. Thomas zawiezie nas i odwiezie, bo Nina nie chce sobie zedrzeć obcasów, w sumie ja też się cieszę, że jedziemy samochodem. Przez dzisiejsze zwiedzanie nie czuje nóg.
- Ok dziewczyny zbieramy się! Zarządziła Nina.
- Już tylko wezmę torebkę z sypialni. Odpowiedziała Aneta.
- Ja już gotowa. Odpowiedziałam przywołując windę dla naszej trójki.
Zjechałyśmy na parking i od razu wsiadłyśmy do samochodu. NY nocą jest taki magiczny. 

Aneta:
Po spektaklu Nina uparła się, że zabierze nas do jej ulubionej restauracji - Hard Rock Cafe, która mieściła się w samym centrum Time Square. Po wspaniałej kolacji udałyśmy się do mieszkania wzbogacone o kilka kalorii więcej.
- Dziewczyny jak tak dalej pójdzie to nie zmieszczę się w swoją sukienkę ślubną. Powiedziała Kama przyglądając się w dużym lustrze.
- Zmieścisz się spokojnie. Jutro idziemy na shopping! Powiedziała Nina.
- Mmmm zakupy! Powiedziałam.
- A i byłabym zapomniała, jutro jemy śniadanie u Tiffany-ego! Dodała Wasilewska.
- Ale jak to śniadanie, przecież to jest sklep jubilerski. Zaskoczona spytała Kama.
- Normalnie. Zadzwoniłam do Lucasa, który jest tam menadżerem i wszystko jest już załatwione. Więc bez spiny moja kochana. Nalała nam Chateau Cantemerle i podała mnie i Kamie. - Za naszą przyjaźń! Dodała Nina.
- Za przyjaźń. Odpowiedziałyśmy z Kamą.
Po wybiciu całej butelki naszego ulubionego wina udałyśmy się do sypialni. Ja przez tą zmianę czasową nie mogłam zasnąć wiec postanowiłam jeszcze zadzwonić do Pablo.
- Hej słońce. Dlaczego jeszcze nie śpisz, przecież u was jest trzecia w nocy.
- Nie mogę zasnąć. Tęsknię już za tobą. Powiedziałam do słuchawki wyobrażając sobie Pawła siedzącego przed kuchennym blatem popijając kawę.
- Ja też skarpie, ale już niedługo znowu będziemy się widzieć. Odpowiedział mężczyzna. - A teraz idź spać, bo nie wstaniesz, a jak znam Wasilewską pogoni was nieźle jak już tego nie zrobiła. Usłyszałam śmiech ukochanego.
- Dzisiaj zwiedzałyśmy, a jutro zakupy. Kocham Cię. Pa. 
- Ja też. Pa!
Po zakończonej rozmowie nareszcie udało mi się zasnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz