poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 21

Kamila:
Razem z dziewczynami tańczyłyśmy na parkiecie, w sumie to szalałyśmy na nim. Już nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam. W pewnej chwili trzej panowie, którzy stali przy barze podeszli do nas i zaczęli z nami tańczyć. Mój partner miał na imię Piotr i jak się później okazało razem studiowaliśmy na pierwszym roku prawo tylko on później zrezygnował dla modelingu. Piotr był bardzo dobrze zbudowany, przez jego białą koszulę można było ujrzeć zarys wyrzeźbionej klaty… Co ja bym dała by Rafał miał taką… Z zamyślenia wyrwał mnie niski głos mężczyzny.
- Może się przejdziemy? 
- W sumie czemu nie tylko powiem dziewczynom, że wychodzę. Podeszłam do Anety, która tańczyła z równie przystojnym brunetem w okularach, by powiedzieć jej, że wychodzę.
Razem z Piotrem udaliśmy się na plażę i spacerowaliśmy po jeszcze ciepłym piasku, który rozgrzał się w dzień.
- To prawda, że wychodzisz za mąż? Zapytał Piotr.
- Tak. Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy myśląc o moim przyszłym mężu.
- Zazdroszczę mu. 
Zaskoczył mnie wypowiadając te dwa słowa. By przerwać tą niezręczną ciszę, która utworzyła się pomiędzy nami powiedziałam - Zobaczysz też znajdziesz, kiedyś swoją drugą połówkę. 
- Kiedyś… to bardzo odległe stwierdzenie Kamilo. 
- Piotr wracajmy już do klubu, zaczyna mi się robić zimno. Tak naprawdę to wystraszyłam się go. Nigdy nie zdradziłabym Rafała ale gdy tak on na mnie patrzył, te jego duże czekoladowe oczy. Nie! Kama! Za kilka dni będziesz żoną najwspanialszego faceta. 
- Dobrze, więc chodźmy ale mam nadzieję, że nie odmówisz mi kolejnego tańca? 
- Nie nie odmówię. Powiedziałam kierując się w stronę klubu. Przed wejściem Piotr otworzył mi drzwi i przepuścił w przejściu. Gdy wchodziliśmy w głąb tańczących ludzi zauważyłam Ninę tańczącą z jakimś innym facetem. Jak się później okazało był to polski siatkarz…

Nina:
Chciał czy nie, planował czy też nie na pewno nie powinien tego przede mną taić. Aneta też mogła mi wcześniej powiedzieć. Rozmyślałam o rewelacjach zaserwowanych mi przez Anetę. Duszkiem dopiłam trzeciego drinka. Dziś wyjątkowo nic mi nie wchodziło do głowy. Kama wyszła, gdzież na spacer, Andzia wirowała na parkiecie z jakimś Francuzem. Zerknęłam na zegarek... Ciekawe czy moja niespodzianka się pojawi? Zamówiłam jeszcze raz to samo, aż tyle potrafię powiedzieć po francusku. Od kiedy Aneta została właścicielką hotelu spędzamy tu każdą wolną chwilę, ale jakoś nauka francuskiego mi nie idzie. Za to Endrju opanował ten język raz dwa. Cholera znów Endrju! Haustem wypiłam drinka.
- Nina?! Cholera nie wierzę! Kobieto wyglądasz zjawiskowo! Podniosłam wzrok na mężczyznę, który mnie rozpoznał
- Matko Bartek?! Co ty tu robisz? Rzuciłam się na Kurka jak jakaś wariatka. Nie widziałam cię z dobrych dziesięć lat! 
- Odkąd mnie pogoniłaś? Pamiętasz? Spojrzał na mnie zadziornie.
- Gdyby nie fakt, że się rozstaliśmy nie zarabiałbyś milionów we włoskiej kadrze! Wyszczerzyłam się. 
- Co było to się skończyło! Teraz mamy teraz. I to się liczy! Kurek wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Dziwnie było mi znów w jego ramionach. Poznaliśmy się podczas moich ostatnich miesięcy uczenia w Częstochowie. Poszłam na mecz AZS-u, on akurat zaczynał tam grać, moja przyjaciółka Ania koniecznie chciała zrobić sobie z nim zdjęcie, oczywiście zrobiłam, po czym Kurek spytał się czy może sobie zrobić zdjęcie ze mną i zjeść ze mną kolację. Tydzień później już oficjalnie się spotykaliśmy. Boże szczeniackie czasy. Szybko się to jednak skończyło, ja dostałam się do Katowic, on dostał propozycję transferu do Włoch. A kilka miesięcy później poznałam Endrju. Shit znów on! 
- Co mi się tak przyglądasz? Przerwałam niezręczną ciszę. - Make up mi się rozmazał? 
- Zapomniałem już jaka jesteś piękna. Zatkało mnie to co powiedział, przecież to tyle lat, spuściłam wzrok, by uciec od jego spojrzenia, zerknęłam na jego dłonie i...
- Masz żonę? Na prawej dłoni lśniła duża, złota obrączka. - Gratulacje! Bartek obrócił mnie delikatnie, pochylił i szepnął.
- Dziś nie. Dziś mam tylko ciebie. Spróbował mnie pocałować, szybko się odwróciłam i nim przemyślałam co robię, moja dłoń zatrzymała się na jego policzku.
- Co ty sobie wyobrażasz? Kim ty jesteś? Wiesz kim dla mnie jesteś? Nikim! Nikim!

Aneta:
Wirowałam na parkiecie z nowo poznanym Francuzem o imieniu Hugo dopóki ktoś nie złapał mnie w talii i wyrwał z tanecznego transu. Zabiję ją! Ta mała czarownica znowu musiała ingerować w moje życie! Czułam, że coś kombinuje od kiedy powiedziałam jej o Radzimirze…  
- Aneta pięknie wyglądasz… Wziął mnie Radzimir w swoje ramiona i zaczęliśmy tańczyć.
- Co Ty tu robisz? Zapytałam nieco zdenerwowana.
- Mogę zapytać Cię o to samo moja droga. 
- Ja byłam pierwsza! 
- W związku z tym, iż jak bodajże wiesz przyjaźnię się z Andrzejem, a on jest z Niną. 
- Nie musisz kończyć. Ja już ją dopadnę. Powiedziałam wyrywając się z objęć mężczyzny.
- Nie poczekaj! Nina chciała zrobić waszej przyjaciółce prezent ślubny w postaci mnie. Wróć w postaci mojej orkiestry, a że również jestem we Francji Andrzej umówił mnie z Niną i teraz już wiem, że Ty jesteś tą Anetą z którą również miałem przedyskutować kilka spraw odnośnie ceremonii. 
- Więc dobrze, ale ostrzegam nasze relacje mają być na stopie tylko i wyłącznie służbowej. 
- Nie ukrywam, że liczyłem na coś więcej po ostatnim naszym spotkaniu. Powiedział przysuwając się niebezpiecznie w moją stronę. W ostatniej chwili lekko go odepchnęłam, by nasze usta się nie zetknęły.
- Nie rób tego więcej! Jestem z Pawłem i za niedługo się pobieramy, a teraz wybacz ale muszę porozmawiać z Wasilewską. Kiedy chciałam już odejść złapał mnie za rękę i powiedział szepcząc mi do ucha:
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz moja piękna. Będę walczył o Ciebie! Wyrwałam się mu i ze złością skierowałam się w stronę baru, by uspokoić się choć trochę i zapomnieć o tym co przed chwilą usłyszałam. Dlaczego?! Co ja zrobiłam, że los musi mnie tak karać. Teraz jak się pogodziłam z Pawłem on znów musiał pojawić się w moim życiu. Niech ja tylko dorwę Ninę! Wiedziała doskonale jak Dębski na mnie działa a i tak musiała postawić na swoim i postawić mnie przed faktem dokonanym. Dobrze rozumiem Radzimir jest wspaniałym muzykiem i chciała jak najlepiej dla naszej Błędi ale są jakieś granice! 

Kamila:
Gdzie one się u licha podziały? Od godziny próbuję dobić się do Anety i Niny, ale ich pokoje są pozamykane na cztery spusty. Po wczorajszych ekscesach uciekłam do pokoju, choć przyjemnie było być komplementowaną przez tak przystojnego mężczyznę to nie mogłam sobie pozwolić na nic więcej. Rafał nie zasługuje na to bym go zdradziła, zresztą choć Mr Beauty był pociągający nie miałam ochoty na spędzenie z nim nocy. To już chyba miłość. Moje rozmyślania przerwała sylwetka Anety jadącej konno po wybrzeżu. Ok jedną mamy, pytanie, gdzie druga? Nie mogę się tyle zamartwiać. Sięgnęłam po dużą torbę plażową, wrzuciłam do niej krem z filtrem, butelkę z wodą, telefon ze słuchawkami oraz maca. Po drodze zajrzałam do restauracji, przywitałam się z Geromem, porwałam świeże owocki i udałam się na plażę. 
Usadowiłam się wygodnie na leżaku, momentalnie pojawił się obok mnie chłopak z drinkami sięgnęłam po jednego i rozpoczęłam pisanie maila do mego ukochanego. 
- Witaj Kamilo! Widzę, że zatrzymaliśmy się w tym samym hotelu! Przecież to cudownie! Podniosłam wzrok znad maca, moim oczom ukazał się nie kto inny jak Piotr. Ubrany w białą koszulę, z rozpiętymi guzikami odsłaniającą cudownie umięśnioną klatkę piersiową, z podwiniętymi rękawami ukazującymi pokaźnego bicepsa, w seksownych okularach i ta jego opalenizna. Mamusiu....
- Cześć Piotrek! Jak tam ci się spało? Spytałam, by uniknąć kwestię odpowiadania na spanie pod jednym dachem.
- Cudownie! Śniła mi się taka jedna nimfa wodna, wiesz. I zadziwiające przypomina ciebie. - Osz kurczaczek! On mnie tak po prostu podrywa i nie robi sobie z tego nic, po prostu sięga po drinka popija i puszcza mi oczko! - A ty jak tam? Praca wzywa? Obowiązki z stolicy?
- Nie... Akurat piszę maila do narzeczonego. Nacisk położyłam na narzeczonego, zsunęłam okulary na nos i wróciłam do pisania, starając się go zignorować
- Z narzeczonym konkurować nie mam zamiaru! Wrócę za pół godziny, wtedy nie będę się musiał obawiać, że Twoje myśli nie są skupione tylko na mnie. Nawet nie podniosłam na niego wzroku, poczułam tylko, jak jego usta dotknęły czubka mojej głowy, sięgnął po jabłko leżące na tacy obok mojego leżaka i poszedł! No świnia! Po prostu świnia! Głęboko odetchnęłam i wróciłam do pisania!

Aneta:
Jak dorwę tę małą czarownicę to jej nogi z tyłka powyrywam! Myślałam, że zaakceptowała Pawła, że mnie wspiera a ona mi wyjeżdża z Dębskim! Zamiast mi pomóc to kładzie mi nie kłodę a rów mariański! Zwolniłam na chwilę, uwielbiam galopować nad morzem, zapach morza, piasku i słońce, czego chcieć więcej? W takich chwilach, gdy w mojej głowie i sercu panuje chaos nie ma lepszego sposobu niż oddać się naturze! Ale co to? Widzę, że nie tylko ja, uciekam od problemów. Z naprzeciwka dostrzegłam innego jeźdźca. Zeskoczyłam z Grey'a, choć jest ze mną już od ponad roku, ciągle bywa płochliwy, gdy widzi inne konie. Spojrzałam na zbliżającego się jeźdźca, jego sylwetka prezentowała się w porannym słońcu cudownie, rozchylone poły koszuli ukazywały wspaniale wyrzeźbioną klatkę piersiową, którą znałam. Radzimir. Cholera jasna! Znowu on? Shit! Też mnie rozpoznał!
- Więcej nas łączy, niż dzieli. Nie uciekniesz przede mną. Powiedział po czym zeskoczył ze wspaniałego, czarnego araba.
- Dla twojej informacji przed nikim nie uciekam.
- Moje puste łóżko świadczyło o czymś innym. Spojrzał na mnie, tym swoim radzimirowym spojrzeniem, nogi się pode mną ugięły.
- To był błąd, jednorazowy wyskok. Niczego sobie nie obiecywaliśmy, niczego od siebie nie chcieliśmy. Ja jestem z Pawłem, ty masz swoje modelki. Prowadzimy idealnie życie. Nie niszczmy go sobie! 
- Kto powiedział o niszczeniu? Nasze życie było idealne do czasu, wszystko jest idealne do czasu, nagle zderzasz się z meteorem zwanym miłością i nic nie jest takie samo. I moje życie już nie jest takie samo od kiedy cię poznałem. A twoje? 
- Moje jest. Moja miłość się wzmocniła, pomogłeś mi się tylko utwierdzić w tym, że dobrze robię szykując się do ślubu, do założenia rodziny, do...
- Jakoś o rodzinie i narzeczonym nie pamiętałaś, jak trzeci raz w ciągu jednej nocy. - Stanął za mną z tyłu i zaczął szeptać do ucha, nie musiał kończyć, odwróciłam się do niego. Spojrzałam mu w oczy. Miał rację, ta noc zmieniła mnie, moje życie. Miałam taką ochotę go pocałować. Wyczuł to. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, delikatnie ujął mój podbródek w dłoń, kciukiem przejechał po moich wargach, zbliżył swe usta do moich...
- Nic z tego nie będzie. Wyrwałam się z  jego magicznego uścisku, wskoczyłam na Grey'a i uciekłam w kierunku hotelu. Znów przed nim uciekam. Znów... 

Nina:
- Endrju! Ale o co ci chodzi? Ale komu ty wierzysz? - No nie wierzę! Hotki, hotki everywhere! Od nich się uciec nie da! Skąd one się tu wzięły!
- Ninaa! Wyjeżdżasz na dwa tygodnie z dziewczynami, myślę ok! Jesteśmy razem, zostałaś moją narzeczoną, mogę ci ufać! Ale Wasilewska Kurka ci nie daruję! Może jeszcze Zibiego gdzieś tam miałaś?   O nie... teraz to mu nie daruję!
- Co ty sobie wyobrażasz! Że będziesz mi coś insynuował i mnie obrażał! Nie masz prawa! Choć mnie wściekłość zżerała nic nie powiedziałam o tej wywłoce Jeszce! Nic! Ani słowem! A ty śmiesz mi wmawiać, że ja coś z Kurkiem, albo Bartmanem? Czy ty przypadkiem nie zaryłeś wielkoludzie gdzieś we framugę i ci się coś nie poprzestawiało? Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Ta rozmowa i tak już trwała za długo. Wczoraj, jak tylko Kurek spróbował mnie pocałować po prostu się zmyłam. Kamy już nigdzie nie było a Anetę chciałam zostawić samą z Radzimirem. Zadzwoniłam tylko do Gerome'a, żeby wzbogacił mój barek o kilka buteleczek i poszłam spać. A ten dzwoni do mnie od rana, że "prawdziwe fanki" przysłały mu zdjęcia jak całuję się z Bartkiem. Ja w sobie stłumiłam zazdrość o Sabinę, a ten nie potrafi mi zaufać. Przypomniały mi się nasze kłótnie sprzed kilku lat. Hotki od zawsze były problemem. 
- Wasilewska! - O shit, w drzwiach stała mało powiedziane wkurzona Aneta.
- Cześć Andzia! Jak tam? - Spróbowałam ją udobruchać, nie potrzebowałam jeszcze z nią kłótni
- Mam do ciebie jedną, wielką prośbę! Nie mieszaj się do mojego życia! To już nie są czasu liceum! Nie mam najmniejszego zamiaru bawić sie w  ząb za ząb. Jeśli ci Paweł nie pasuje, trudno zaakceptuj nas, albo o nas zapomnij! Nie wpychaj mnie na siłę w ramiona mężczyzny, który twoim zdaniem lepiej do mnie pasuje! Nie życzę sobie takich interwencji! - Aneta drugi raz w życiu była na mnie tak wkurzona, choć może aż tak to pierwszy. Łzy popłynęły mi po policzku. Za dużo tego wszystkiego nagromadziło się w moim życiu. Nie chciałam mieszać w jej życiu. Chciałam pokazać jej, że Paweł nie jest jedynym porządnym facetem, że może spróbować z kimś innym, tym bardziej, że Radzimir od tamtej ich nocy cały czas suszył głowę Andrzejowi. Andrzejowi! Teraz to już nie pojedyncze łzy, teraz to fontanna...
- Wasilewska! Nie bierz mnie na litość! - Aneta przybrała surową pozę, zna mnie jednak na tyle dobrze, że wie, że płaczę tylko w trzech sytuacjach: 1. gdy zginie zwierzę; 2. gdy oglądam melodramat i po 3. Endrju.... - Ej Czarownico! O co chodzi? - W mgnieniu oka znalazłam się w ramionach Andzi, nie naciskała bym zaczęła mówić pozwoliła mi się spokojnie wypłakać, moje myśli obijały się od Andrzeja, przez Kurka, hotki, Jeszkę, wracając znów do Andrzeja. 
- Kama, nic się nie dzieje. Usłyszałam szept Anety, musiałam odlecieć. 
- Kama zasnęłam. Planów nie zmieniamy, zapakuj małą walizkę a na wieczór załóż koniecznie sukienkę, szpili i nie zapomnij o jakimś sweterku. - No tak, dziś zaczynamy nasz przed weselny trip. Wieczorem wsiadamy na jacht, którym całą noc będziemy płynąć wzdłuż wybrzeża francuskiego, by dotrzeć do Włoch, tam mały postój w Mediolanie, następnie Maroko i...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz