Kamila:
Cholerka, gdzie on jest? Od godziny próbowałam się dodzwonić do Rafała. Kwitłam jak kwiatek na tym lotnisku, uparłam się, że nie będę wracać z Anetą i Niną, po które stęsknieni narzeczeni przyjechali, a poczekam na swojego. Dzwoniłam też do jego firmy, ale podobno wziął tydzień wolnego. Zrezygnowana udałam się na postój taksówek. Złapałam jedną i pojechałam do domu. Cały czas zastanawiałam się o co chodzi. Moje rozmyślania przerwał sygnał telefonu, to Andzia "I jak?" "Nic. Jadę taksówką" odpisałam, po chwili miałam już pocieszającego mms'a ze ślicznymi świecami "Pewnie czeka na Ciebie w domu z niespodzianką". Uśmiechnęłam się mimowolnie - pewnie Aneta ma rację. Rozmyślając o tym, co może mnie czekać nie odczułam nawet 20-minutowgo postoju w korku. Raz dwa załadowałam walizki do windy, jak na skrzydłach wleciałam do mieszkania a tam pustka. Przebiegłam po wszystkich pokojach i pusto. Dosłownie. Żadnych rzeczy Rafała, żadnych naszych zdjęć! Matko on mnie porzucił na trzy dni przed weselem! Nie wiem kiedy nogi się pode mną ugięły, a strumienie łez tylko wzbierały na sile. Położyłam się w pozycji embrionalnej. Chciałam zostać sama.
Nina:
- Ale przyznaj! Stęskniłeś się choć trochę! Spojrzałam niewinnie na Andrzeja.
- Na taką złośnicę jak ty? Nigdy w życiu! Ja miałem wreszcie święty spokój! Pokazałam mu język, chciałam go minąć by pójść do łazienki pod prysznic, ale złapał mnie w pasie, spojrzał tymi swoimi wroniastymi oczami i powiedział. - Tęsknić nie tęskniłem! Umierałem z tęsknoty. - Nim się obejrzałam już byłam w jego ramionach, jak on cudownie smakował. Dwa tygodnie bez siebie, tylko spotęgowały falę namiętności i uczucia. Nie wiem, kiedy znalazłam się w jego łóżku, doceniłam, że na łóżku była nowiuśka, czarna, satynowa pościel. Moja Wronka wie, co Czarownice lubią najbardziej.
Aneta:
Ostatni raz pocałowałam Pawła. - Zdecydowanie wyrzucę tą flądrę z telewizji.
- Spokojnie pani prezes. - Pablo ponownie zbliżył się do mnie. - Odbębnię 30 min na antenie i uciekamy do domu, za dwie godzinki popracujemy nad nowym projektem.
- Nowym projektem, powiada pan panie redaktorze. - Zbliżyłam się do niego, nie myślałam o tym, że znajdujemy się na podziemnym parkingu, że w każdej chwili może ktoś nas przyłapać. W tym momencie liczył się tylko on i ja. Paweł powoli zaczął rozpinać guziczki mojej koszulki, wiedziałam, że jeśli tego nie przerwę teraz, to będzie za późno. Jak na wybawianie zadzwonił jego telefon. - Hmmm? Już Wiola cię wzywa? -Spojrzał na mnie lekko zirytowany, odebrał telefon, ja w tym czasie zaczęłam doprowadzać się do stanu używalności.
- Tak, już jestem na parkingu. Tak już idę. Tak zdążę. Tak przygotowałem. - Z rozbawianiem patrzyłam na coraz bardziej zirytowaną minę Pawła. Po niej następuje zawsze wybuch i mina pana i władcy. To nią raczył mnie przez pierwsze kilka miesięcy mijania się na korytarzach w TVP. I to tą miną, postawą kupił moje serce. Należał do grona nielicznych facetów, którzy mają przewagę intelektualną nad kobietą i potrafią ją w odpowiedni sposób wykorzystać. Ostatni raz spojrzałam w lusterko, dałam Pawłowi szybkiego buziaka i ruszyliśmy w kierunku windy. On szybko poprowadzi wiadomości, ja sprawdzę, czy firma nie runęła i znów będziemy mogli się sobą cieszyć. Po wejściu do windy przypomniały mi się nasze początki, parking na -3, biura na 35 piętrze, oj potrafiliśmy ten czas wykorzystać. Pablo jakby czytając mi w myślach, podszedł do mnie, przyparł do ściany i zaczął całować, nie, nie całować, całować to mało powiedziane. Zapomniałam już, co Paweł potrafi. Uważałam się za silną kobietę, jednak przy nim stawałam się małą dziewczynką. Jego usta wędrowały teraz wzdłuż mojego karku, by znów zatopić się w moich ustach. Boże niech ta winda się popsuje! "Piętro 35. Drzwi otwierają się" jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie, drzwi otwarły się, a przede mną stał Radzimir z ojcem.
Nina:
- Powiem ci, że seks z tęsknoty, bywa równie dobry jak na zgodę. - Uśmiechnęłam się słysząc głębokie przemyślenie mego ukochanego.
- Ja zdecydowanie wolę ten, gdy doprowadzisz mnie wcześniej do szewskiej pasji! - Uśmiechnęłam się zadziornie.
- Mam przez to rozumieć, że mam cię częściej irytować. - Endrju położył obie dłonie na wysokości mojej głowy, znalazłam się w prowizorycznym uścisku, zaczął, bardzo powoli się zniżać, w momencie, gdy myślałam, że mnie pocałuje, odchylił głowę i delikatnie zaczął dmuchać w moją szyję, nagle poczułam jak jego dłoń zaczyna przesuwać się wzdłuż mojej nogi, po chwili lewą ręką zaczął szukać czegoś w szafce, przez co całym ciężarem ciała położył się na mnie, czułam się obezwładniona. Po chwili obrócił mnie na brzuch i zaczął masować. Zrelaksowana przymknęłam oczy. Z czasem jego palce z coraz większą siłą masowały moje zmęczone wielogodzinną podróżą ciało, jego dłonie zaczęły błądzić od stóp aż po głowę, nie wiedziałam dokąd zmierza. Po chwili zwolnił, a jego uścisk stał się delikatniejszy. Zaczął masować mi skronie. Czułam, że jestem cała rozpalona, od wewnątrz, ale również przez jego dotyk moje ciało płonęło z zewnątrz. Nagle poczułam chłodny dotyk jedwabiu, spróbowałam się podnieść, by zobaczyć co to jest, jednak Endrju mnie przytrzymał za nadgarstki. Chwycił oba i wykręcił za plecy, syknęłam nie tyle z bólu, co niewygody, poczułam, że Andrzej związał mi nadgarstki! CHOLERA! Endrju związał mi nadgarstki! Po chwili pochylił się i szepnął mi do ucha.
- Twoja niewinna zabawa tuż przed twoim wyjazdem zainspirowała mnie, by wreszcie sięgnąć po tą waszą babską lekturę. Nie powiem, że nie znalazłem inspiracji. I nie powiem, że dziś to ty jesteś uległa. - Dreszcz przeszedł całe moje ciało, już chciałam mu odpowiedzieć, że nigdy nie będę uległa, ale w tym momencie zakleił mi usta, a na oczy nałożył satynową opaskę. Nic nie widziałam, z początku mrok był nie do zniesienia, nie wiedziałam co się dzieje. Andrzej nic nie mówił. Było cicho. Aż za cicho... Co jeśli on zechce się bawić w Grey'a? Przecież ja nie zniosę bólu. Poczułam, jak związuje mi kostki u nóg. Cholera, ja nie chcę! Ale jak mu o tym powiedzieć! Znów cisza! Cholera! Znów cisza!
- Mmmmm. - Nagle usłyszałam swój głos, Andrzej przejechał czymś bardzo delikatnym po moich plecach. Może piórkiem? Magiczne piórko nagle załaskotało mnie za uchem! Fakt, że nic nie widzę tylko wyostrzył moje pozostałe zmysły. Po chwili zaczęłam pragnąć więcej i więcej...
Aneta:
- Anrta? - Pierwszy niezręczną ciszę przerwał Radzimir, Paweł spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Cześć Jimek. I witam Mistrza! - uśmiechnęłam się ciepło do Krzesimira, legendy polskiej, muzyki filmowej, który pracował właśnie dla nas nad muzyką do nowego serialu.
- Witam śliczną panią prezes i jej czarującego narzeczonego. - Krzesimir przytulił mnie serdecznie i podał dłoń Pawłowi - Widzę, że mojego syna już znasz.
- Tak tato, mieliśmy okazję poznać się dość dobrze. - Powiedział Radzimir, rzuciłam mu lodowate spojrzenie. - Co tam u Ciebie Pawle? Żałuję, że nie zostałem wtedy na meczu, ale wiesz... Obowiązki wzywają.
- Nie ma problemu. Miło było znów cię zobaczyć. - Paweł z wrodzonym wdziękiem odpowiadał wydawać by się mogło naturalnie, jednak musiał wyczuć moje napięcie, przez co na jego czole pojawiła się prawie niewidoczna zmarszczka, którą znałam tak doskonale.
- Paaaaaaaweeeeeeeeeł! No gdzie ty się podziewasz? - Z zza zakrętu wyłoniła się Wiolka, niech ktoś mi przypomni dlaczego ja ją tu jeszcze trzymam? Jest szefową wiadomości, jednak na wizję nigdy jej nie wpuszczamy, jej strój nazwałabym "a la uchodziec zza wschodniej granicy" a maniery w skali od do 10 na 3.
- Już idę. Przepraszam państwa, obowiązki wzywają. - Zacytował Radzimira, po czym uścisnął dłoń Krzesimira, pocałował mnie delikatnie w policzek i dodał. - To widzimy się za dwie godzinki. - I poszedł.
- Widzę, że miłość kwitnie. Tworzycie zjawiskową parę. Uwielbiam na was patrzeć. - Powiedział Krzesimir. - Nie przywodzą ci na myśl samych pozytywnych dźwięków - Zerknął na Jimka.
- Staram się nie myśleć cały czas muzyką. - Odparł ojcu, cały czas przyglądał mi się natarczywie. Poczułam, że się czerwienię, bo zdecydowanie wiem o czym teraz myślał, i że dla niego w chwili obecnej nie byłam w białej koszuli, spódnicy ołówkowej i szpilkach a w czarnej koronkowej bieliźnie, która tamtego wieczoru była zarezerwowana dla Pawła. A skończyło się... NEVER MIND
- Panowie przepraszam, ale jak słyszeliście, mam dwie godzinki na rozeznanie, czy telewizja podczas moich dwutygodniowych wakacji nie padła. - Uścisnęłam jeszcze raz Krzesimira, podałam dłoń Jimkowi co zdecydowanie mu się nie spodobało i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku biura.
Wielkość kupki z dokumentami na moim biurku, spowodował, że miałam ochotę uciec, przezwyciężyłam jednak to uczucie i zabrałam się do pracy. Po godzinie analizowania wykresów odleciałam całkowicie. Istniał tylko świat cyferek. Nawet nie zauważyłam, gdy ktoś wszedł do mojego biura, zasłonił mi oczy dłońmi i zaczął całować w kark.
- Panie redaktorze, jednak udało się panu wcześniej wyrwać. - Paweł nic mi nie odpowiedział, delikatnie przymknął mi powieki, odwrócił fotel i zaczął mnie całować. To nie był Paweł! - Co ty sobie wyobrażasz?! - Odepchnęłam Radzimira z całej siły, wstałam z fotela i poprawiłam fryzurę, jakby to ona była teraz najważniejsza.
- Chciałem ci tylko przypomnieć, jak było nam miło. - Uśmiechnął się do mnie. Jego czekoladowe oczy mnie hipnotyzowały, ale na chwilę obecną byłam całkowicie odporna na ich urok.
- Wynoś się stąd, bo zawołam ochronę! - Zamiast ruszyć w kierunku drzwi, zaczął się zbliżać do mnie. Do perfekcji opanował technikę utrzymania wzroku, nie potrafiłam oderwać się od jego oczu. Gdy potknęłam się o fotel, w mgnieniu oka mnie złapał i przytrzymał
- Jeszcze za mną zatęsknisz. Jeszcze będziesz moja. - Pocałował mnie szybko, po czym posadził na fotelu i opuścił mój gabinet. Boże raz zbłądziłam, a teraz będę pokutować całe życie.
Kamila:
- Kama! Kamila! Kochanie! Co się dzieje? - Jest jednak gorzej niż myślałam. Słyszałam go. Słyszałam Rafała. Otwarłam oczy i stał przede mną. Mój kochany, ubrany w nieco za duży, nieco ubrudzony, ale jakże seksowny dres. Koszulka opinała się na jego lekko spoconej klatce piersiowej, miałam ochotę ją zedrzeć z niego, ale uzmysłowiłam sobie, że to zjawa. Mój Rafał mnie porzucił. I znów zaczęłam płakać. - Kamila cholera jasna! Co się z tobą dzieje? Co to za butelki walają się po mieszkaniu! Kaśka! - Dotknęłam mojej zjawy, by ją odepchnąć, ale moja zjawa była z krwi i kości! Cholera to Rafał! Syn marnotrawny wrócił!
- Ja cholera? Ja? To gdzie ty byłeś?! - Zaczęłam krzyczeć przez łzy. - Najpierw czekałam na ciebie na lotnisku ja ta kretynka! Później przyjeżdżam do pustego mieszkania! Dosłownie pustego! I co to ja jestem cholerą? JA! Ty jesteś....! - Nie zdążyłam dokończyć, bo Rafał wziął mnie w ramiona i pocałował, nie namiętnie, ale kojąco, uspokajająco. - Dlaczego mnie porzuciłeś? - Spytałam już spokojniejsza.
- Kochanie, jakie porzuciłeś? Przecież nagrałem ci się na pocztę, że popsuł mi się samochód w drodze na lotnisko i nie zdążę cię odebrać.
- Ale jak to? - Poczułam się jakbym oberwała patelnią w głowę. - Ale puste mieszkanie... ale ... ale że jak? - Wino swoją drogą, ale coś tu nie pasowało.
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę. Najpierw jednak moja pijaczko, zmyj make-up, weź prysznic, wskocz w trampki i dres. Obiecuję, że wszystko ci wyjaśnię.
Godzinę później siedziałam w pożyczonym od Marka BMWx6. Po półgodzinnej podróży zatrzymaliśmy się w nowopowstałej dzielnicy willowej przed uroczym domem.
- Rafał, o co chodzi? Co my tu robimy?
- Kochanie, od dwóch tygodni kończę remontować i przenosić tu nasze rzeczy, a dziś po drodze najpierw utknąłem w korku a później nasz samochód zgasł i nie mógł ruszyć, dlatego nie mogłem cię odebrać i nagrałem ci się na pocztę. Ale to nie ważne! Witaj w domu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz